1 8 L
Czuję się w jakiś sposób spełniony, wyróżniony... przez los.
Walentynki... Dzień Świętego Walentego... jednym kiczowaty i bezsensowny, innym dzień nadziei i płomiennych wyznań...
Dzień poprzedzony dniem szkolnym:
- dowiedziałem się, że kumplowi z klasy spodobała się pewna dziewczyna. Nie, to nic niesamowitego. Ale dość dziwne jest, że kumpel to osoba rozrywkowa. Nie jest zbyt.. hm... wyrafinowany w swoim działaniu, mało w nim finezji i górnolotnych potrzeb... tym bardziej mnie dziwi... zawsze wystarczało mu, chyba, iść na dyskotekę, poderwać kogoś, obić mordę pierwszemu lepszemu gościowi, iść do domu, załatwić potrzebę fizjologiczną, do której używa się dziewczyn... on jednak miał problem inny - dziewczyna, kobieta. Zakochany...? Może... Tylko, żę ona jest starsza o 4 lata, to siostra jego kumpla, mieszka w Stanach, ma męża i dziecko. I on chyba nie jest obojętny również jej. Skomplikowane. Dziwne. Dorósł...?
- Monika, jak zawsze śliczna. Ta sama burza włosów, te same wesołe piwne oczka, uśmiech... i całkiem śliczny, pokaźnych rozmiarów kwiat, z którym nosiła się po szkole przez połowę lekcji. Beztroska. Dziecięco uśmiechnięta. Niedojrzała...? Z jednej strony w niej to wielbię, z drugiej nienawidzę, z trzeciej (!) boję się, że zostanie jej to odebrane szybciej i gwałtowniej, niż mogła by to przewidzieć i znieść...
Tak, walentynki... choć oddzielnie, nie ma tego poczucia, że dzień jest pusty i naigrywająco się ironiczny. Walentynka jest, gdzieś, tam... siedzi, uczy się, czeka, tak jak ja... na czas, kiedy będziemy mogli się spotkać.
Kartka walentynkowa...? Nie ma, nie było... w zamian zadedykowana piosenka w Radiu Zet, Trudno tak... dołączona dedykacja: Niekiedy milczenie wyraża między dwojgiem ludzi więcej, niż największe ze słów... po wysłuchaniu piosenki odesłany SMS: Słowa to tylko słowa. Nie dadzą obrazu tej tęczy uczuć, która się we mnie rozwija... Jestes ze mną... To tak wiele... mogę być z Tobą... to jeszcze więcej:*:*:*
Pewna osoba zapoznana w necie, całkiem przypadkowo, w rozmowie na gg oświadczyła mi, że prawdopodobnie ma nowotwór, jeśli tak, to bardzo prawdopodobne, że złośliwy. Okazał się niezłośliwy. Dlaczego o tym piszę...? Może dlatego, że jednak w całym tym okropieństwie świata, jest, przynajmniej częściowa sprawiedliwość...?
Pozdrawiam.
Dodaj komentarz