Bez tytułu
Kochanie poczuło się wczoraj gorzej... nic nie zrobiła, poszła tylko do domku, na stancję... denerwuje mnie Jej ignorancja względem stanu swojego zdrowia...
Dziś przyjechałem do siostry. W ten weekend kolejny zlot czarownic. Skoro jest okazja, piszę notkę, bo moja kochaniutka neostrada nadal nie dotarła do mnie... noszę się z poważnym zamiarem odwiedzenia mPunktu w Białym i rozwiązania sprawy po swojemu. A że notka chaotyczna... cóż, skądś musi brać się nazwa tego bloga, prawda...?
Słowa to tylko słowa... są narzędziem wyrażania uczuć... niekiedy są jak światło, które wpada do pryzmatu i rozmywa się na więcej barw...
Kiedy Kochanie powiedziało mi, że źle się czuje, poczułem, jakby Ona mnie bardziej wtedy potrzebowała... choć nie mogłem być z Nią i nic nie robić, będąc tylko z Nią podczas bólu, poczułem, jakbym i ja Jej przez to potrzebował bardziej... coś jak akcja i reakcja...
Doceniam Ją coraz bardziej... chyba coraz bardziej uczy mnie kochać, głębiej, na większej ilości płaszczyzn. Demony przeszłości, jedne pokonane, pokazujące mi jak bardzo się myliłem i jakie mam szczęście, że mam Ją, inne, traktowane rozumem i sercem, powracają, wypaczają mnie nieco, nie pozwalają do końca czuć...
Mam ostatnio w sobie dziwne pczeczucie... jakieś dotąt niezawuażalne dla mnie rzeczy stają się jasne... ale z drugiej strony - zdaję sobie też sprawę z rzeczy, z których mówłgym nie chcieć...
Zazdroszczę Ci, że masz takiego Kogoś. Naprawdę, masz ogromne szczęście. Macie, znaczy się :).
Dodaj komentarz