Bez tytułu
Okazało się, że ksiażeczki w tym momencie nie ma dostępnej...
Poszedłem do innej biblioteki...
Wchodzę... czuć delikatny zaduch, który jest bardzo charakterystyczny w tej bibliotece... Drzwi były praktycznie otwarte; wszystkie... Wchodziło się nie dotykając niczego. Bezszelestnie. Wchodząc do środka zauważyłem, że jestem totalnie sam... Nie było nawet pań bibliotekarek, które, zawsze dwie, trzymają wartę i dają zainteresowanym kaganki oświaty... Poczekałem moment. Moim oczom, ku sporemu zaskoczeniu, ukazała się dziewczyna być może w moim wieku, napewno już młoda. Skojarzyła mi się z Kaśką, dziewczyną, która mieszka z siostrą. Złe, niedobre skojarzenie. Wynagrodzone jej uśmiechem, które także mnie zaskoczyło. Usmiech nie był... zawodowo wyuczony. Zapytałem o Prawiek.... Dziewczyna również - o autora. Szybciutko poszła sprawdzić w katalogu, czy może mają (katalog umieszczony jest na, nazwijmy to, korytarzu biblioteki, kazdy ma do niego dostęp)... Poszedłem za nią. Po krótkim czasie powiedziała, że nie ma niestety...
- To może coś innego...? - uśmiechnęła się znowu.
- Raczej nie... interesuje mnie ta konkretna książka... - odpowiedziałem, nie odwzajemniając radości.
- Może coś w zamianę...? - nie ustępowała... Moment ciszy. - To może Pan spróbować w bibliotece publicznej! - poinformowała szybko.
- Właśnie stamtąd wracam..
- To może w wojskowej...?
- [A skąd ja mam kurwa wiedzieć gdzie to jest?!] Yhym...
Zauważyłem po zachowaniu pani bibliotekarki, że ta nie miała do pracy podejścia zawodowego. Bynajmniej, może to nasuwać dość dziwne konkluzje...
i lepiej sobie kup ta ksiazke jesli Cie stac, bo z tym czekaniem to sie renta złapie hihi ;)
Dodaj komentarz