Bez tytułu
Kiedy Ona zapewne tu jechała, ja sterczałem rowerkiem na granicy... Dziś akurat było ciekawiej, niż zwykle... Już na pierwszej polskiej bramie była akcja, kiedy facet, który był jakimś samochodem zaczął się kłócić z celnikiem/WOPkiem, czy innym tam kimś, nie rozeznaję się jeszcze w tych funkcjach... Tak czy inaczej poszło chyba o to, że celnik, po sprawdzeniu samochodu, zaczął chyba wybiegać poza swoje uprawnienia i widząc paczkę papierosów w kieszeni faceta, sięgnął po nią. Facet złapał go za rękę, odepchnął. Celnik nazwał go chyba głupim i tak się zaczęło... celnik się wkurwił, poszedł po kogoś; przyszedł inny i było ich już dwóch:) I tak sobie się darli... nawet fajnie, przynajmniej jest ciekawie. Potem była znowu akcja, tym razem na pierwszej bramce ruskiej... Ruski celnik trzymał sporo samochodów przed szlabanem; jeden, pierwszy, był do tego stopnia poirytowany, że zaczął jechać po celniku... nie powiem, nie brakowało mu umiejętności... Gdyby przytoczyć: No kurwa otwórz ten szlaban, huju jebany! (...) No kurwo jedna podnieś ten szlaban! Ile mam tu stać do huja?!. Facio się nie oszczędzał...
Po pierwszym obrocie miałem jechać jeszcze raz... ale kiedy tylko przekroczyłem pierwszą bramkę przypierdolił się do mnie polski WOPek/celnik, że kurwa świateł nie mam i dzwonka... no i huj mu w oko - wróciłem się...
Za to Kochanie jest już na miejscu.. Posprzątam grotę i można czekać na wieczór...
Dodaj komentarz