Bez tytułu
Rozmawialem wczoraj z qmplem. Jednym z lepszych, jakich mam. Polowicznie dopuścilem go do moich sercowych problemów. W pewnym momencie powiedzial cos w stylu: "stary, trzeba umiec sie zdystansowac do sytuacji - jezeli ci nie wycodzi z jedna, powiedz sobie, ze to tylko jedna dupa, bedzie kolejna". Cos w tym jest. Rozmawialem z drugim kumplem, takze niezlym. Podudowal mnie w jakis sposob. Nie w moim problemie, ale dzieki niemu poczulem, ze jestem potrzebny komus. Rozmawialem z kolezanka. To juz chyba przyjaciolka. Ona, jako jedyna dziewczyna, zna moj problem. Znajduje w niej jakies oparcie, pomaga mi rozmową. Ci ludzie sprawiaja, ze jakos nie czuje sie sam. Dziwne.
Dystans, dystans do sytuacji. Zabraklo mi go. Totalnie. To byl blad. Podobno zidentyfikowanie go to polowa sukcesu. We shall see.
Dodaj komentarz