Bez tytułu
Piątek. Przeleżałem go w łóżku. Ranek nie był taki zły, jakiśtam kaszelek, katarek.
Myślałem o Niej. Chyba ciągle myślę. Wymyśliłem, żeby dać jej część tego pamiętnika, w której Ona gra pierwszoplanową rolę. Zadałem sobie pytanie: po co? Odpowiedź byłą jeszcze szybsza: "napewnoe nie po to, żeby coś zmienić". Teraz się nad tym zastanawiam. Chciałem jej ostatnio owiedzieć tyle rzeczy, miałem w głowie takie myśli, o których trudno by mi się rozmawiało z kimkolwiek, a które chciałem Jej powiedzieć. Nie powiedziałem. Ale mój blogowy powiernik zapamiętał je wszystkie, i właśnie on może Jej to przekazać, w niezmienionej formie. Tylko po co? Myślę, że chciałbym, aby poznała moje myśli dotyczące Jej, chciałbym, aby wiedziała wszystko. Jednak wiem, że to zapewne sprawi Jej jakiś ból.
Nawet przygotowałem część bloga, który hciałem jej dać, dyskietka też już poczuła ciężar tych informacji. Jednak nie poszedłem do szkoły. Nie dałem jej tego.
Potem mnie choroba totalnie rozłożyła. Z 40 stopniową gorączką poszedłem do lekarza. W sumie już jest dobrze. Dobrze z ciałem... i co z tego?
Dodaj komentarz