Bez tytułu
Czwartek...? Od kilku ładnych dni czekam na zamówioną w necie książkę... coś nie przysyłają... W sumie termin upływa jutro, a więc z drżeniem rąk i nieco przyspieszonym oddechem wpadne po lekcjach obadać skrzynkę pocztową. Mam nadzieję, że coś tam będzie...;)
Ciężki tydzień za mną. Za dużo nauki. Na następny tydzień też się trochę tego szykuje. Myślałem, że będe na skraju wyczerpania psychicznego, ale po dzisiejeszej dziennej drzemce jakoś odzyskałem siły, nawet pouczyłem się do jutrzejszego sprawdzianu z fizy, choć te ścisłe przedmioty nie są moją mocną stroną...
Pomiędzy zwykłymi dniami jest jeszcze Monika. Jest w szkole. I tylko tam ją widuję. "Jakoś" nauczyłem się z Nią, z "tym" żyć. Nawet kiedy rozmawiam z Nią jakoś mi się to udaje, to co było jakoś spycham w ciemniejsze zakamarki umysłu. Jednak nie zapominam. I chyba nie zapomnę. Kiedy o Niej nie myślę i o tym wszystkim jest nieźle, powiedziałbym, że nawet potrafię się już normalnie uśmiechnąć. Kiedy jednak na nią patrzę, w szkole, w klasie, na przerwie, jak idziena obiad, coś się we mnie budzi, jakaś siła, jakieś wspomnienie, coś, co nie pozwala mi zapomnieć. Trochę boli... ale inaczej niż wcześniej. Teraz to... hm... zmieniło się. Jednak nadal, przynajmniej dla mnie, odznacza się na tle innych dziewczyna tak z klasy, jak i szkoły. Nie wiem, czy to pozostałość mojego uczucia, czy tak w rzeczywistości jest. Po prostu mi się podoba... Szkoda... szkoda, że tak się potoczyło.
Przeglądając dziś witrynki internetowe, natknąłem się, nie po raz pierwszy, na horoskopy. Najpierw na onecie, potem przeszedłem na wp. Poklikałem, powpisywałeł daty, poczytałem trochę. Nie wiem jak oni to robią, i czy te wróżbiarskie rzeczy działają, ale wiele z tego, co przeczytałem o swojej osobie było prawdą. Dziwne... nawet mnie to jakoś podbudowało. Chyba każdy sposób dobry...:)
Dodaj komentarz