----------
I staje się. Wypełnia. Jestem umówiony dziś z Monisiaczkiem. Już samo spotkanie nie jest takie, jakie miało być wg mnie. Ale to nic. Jednak nadal nie wiem co mam jej powiedzieć. Bedzie po dodatkowym angielskim, cały dzień poza domem, nie chcę jej męczyć, więc ją odprowadzę do domq zapewne. Akurat to jest plus, bo mieszka dość daleko.
Cholera, nie mam pojęcia, co jej powiedzieć. Zaczynam poważnie wątpić... to chyba wypadkowa dzisiejszego dnia... Nie zdażeń, ale rozmowy, rozmów. Np. na reli była lekcja o miłości. Wkurwiało mnie, jak ludzie z klasy się wypowiadali o tym. NIe wiem czemu, czułem się, jakby próbowali opisywać to, co czuję. Jednocześnie byłem świadom tego, że nie uda im się to, mi się nie udaje...
Na tej samej jeszcze lekcji, zacząłem rozmowę z qmplem, z którym siedzęw ławce... Całkiem przyzwoity koleś. Tak jak ja, ma problem z dziewczyną, która mu się podoba. Nawet wytłumaczył mi, która to jest. Jak sięokazało, byłto panna, z którą byłem, byliśmy na akcji charytatywnej i ta, obok której siedziałem na przedstawieniu we wtorek. Jak mu to powiedziałem, chłopaczek się lekko zdołował, bo wczęniej namawiałem go, żeby poszedł ze mną. Odmówił i wziąłem innego qmpla. Tak czy inaczej umówiłem siędzisz nim, jak tez z innymi, w knajpie. Spoko, nigdy z nim nie gadałem na takie tematy. W ogóle bardzo rzadko rozmawiam z facetami na takei tematy... qrde, jakby nie patrzeć, to ja w ogóle z nikim prawie o nich nie gadam... :)
Ok, jak zwykle zboczyłem z kursu. Trza myślami powrócić do Moniki... Qrde, co mam jej powiedzieć...? Coś wymyślę.. W czym jak w czym, ale w takich gadkach jestem niezły. Coś się da z tym zrobić... Just know it... Zaczyna się ściemniać...
Dodaj komentarz