Bez tytułu
z jednej strony mam spory zapał do nauki, chcę osiągnąć swój cel...
z drugiej przeradza się on w słomiany zapał...
pod jego wpływem przychodzą mi do głowy dziwne myśli... że sobie nie poradzę... odzywa się życiowa filozofia, która formuje przyszłe ruchy, obecne poczynania...
ale znowu wychodzi na to, że niedostanie się na studia nie jest końcem świata...
już te dwie myśli, wspólnie się zwalczające zaczynają mnie osłabiać...
do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Kochanie, z którym się nie spotkałem dziś...
z powodów podobno rodzinnych... w porządku, rozumiem, że niekiedy zwyczajnie nie można, ba, niekiedy nawet się nie chce...
ale jakoś mnie to w dość zawiły sposób uraziło...
i nie, żebym jakoś szczególnie czekał na to spotkanie, w końcu jest długi łikend, odrobimy...
to chyba sposób... to, że nie zostałem dopuszczony do poznania powodu...
doskonale rozumiem, że nie muszę wszystkiego wiedzieć...
ale to wprowadza jakieś zamieszanie...
nie lubię tego... jestem prostą osobą, prostym facetem, lubię wiedzieć na czym stoję... lubię znać powód, przewidzieć przyczynę, ustosunkować się do niej i jeśli to możliwe - podjąć jakieś działania prewencyjne.
Wszystko to zaczyna mnie otaczać, zbijać się w niezidentyfikowaną materię, któej składu jeszcze nigdy w takim stężeniu i postaci nie poznawałem...
podobno co mnie nie zabije, to mnie wzmocni...
dorosłość...
dodatkowo to jeszcze podsycam moim coraz bardziej zdobywającym w uszach SOAD...
w akordy, zwrotki i we strofy plączę...
jak tu już nie zajrzę, znaczyć będzie, że się pochlastałem.
Dodaj komentarz