Jestem krańcowo wyczerpany... a jest dopiero...
Jakoś się dziś wyczerpałem, choć dzień nie był taki zły. Nie był zły,bo były 4 lekcje. I dość. W sumie przy maturach zajebiście nam ucinają lekcyjne godzinki. A raczej sami sobie je ucinamy. I lux. Więc przed 12 byłem w domu. Troszkę nawet otworzyłek ksiażkę po dostaniu łomotu od kogoś tam w literaki i spuszczeniu takowego jakiejś sympatycznej osóbce. Ale na za wiele to się nie zdało, bo mnie prawie że momentalnie zamuliło. Więc postanowiłem się przespać, ot tak. Przykimałem do prawie 17. I... boom! Otworzyłem dalej średniowiecze. Ale kolejne wydarzenia kompletnie wybiły mnie z rytmu, toteż tytuł jest jaki jest...
Powiedzmy to głośno - mieszkam w bloku. Wiem, że to żadna hańba, ale ten blok mnie zaczyna dobijać. Wcześniej mieszkały tu same dziady. Od góry do dołu pryki, wapno, wszystko się wypie i wali formaliną. Ale na samej górze sąsiad dorósł nieco... chodzi do tego gimnazjum, ogólnie wiecie o co chodzi. Wkurza, wkurza, bo głośno. A raczej nie on, tylko jego oryginalnie zachowujące się koleżaneczki, które przychodzą pod blok i rwą ryja, wołając swojego kolegę... Ten po jakimś czasie zbiega po schodach, jakby tabun koni zapierniczał. Wylazł z klatki... te do niego, co zresztą słyszałem u siebie w pokoju, które ma to złe ulokowanie, że wszystko słychać co się dzieje na ulicach, że nie mają nic i całą czwórka oddaliła się przy akompaniamencie dziewczyn, śpiewających Pszczółkę Maję. No pogrom...
Potem w bloku były bardzo różne tasowania mieszkańców i mieszkań przez nich zajmowanych. Z tego co pamiętam i dało się ogarnąć pamięcią sąsiedzi spode mnie mieszkają teraz obok - akurat to jedni z kasty dziadów mieszkających w bloku, więc różnicy totalnie żadnej gdzie to oni mieszkają. Na dole wprowadziła się nowa dziadka, wiec spokój utrzymany. Ale na górze, bliżej nieokreślonej, mieszczącej się gdzieś pomiędzy pierwszym piętrem, moim znaczy, i samą górą, wprowadziło się chyba jakies młode małżeństwo, albo przynajmniej kobieta z dziećmi, w liczbie dwóch, bądź trzech,czego jeszcze dokładnie nie dowiedziałem się i wątpię, żeby ta wiedza kiedykolwiek miała trafić do mojej mózgownicy z braku chęci i zainteresowania, rzecz jasna. Chodzi teraz o to, że dzieci są w wieku mniej więcej przedszkolno-podstawówkowym. Czyli są małe, wrzeszczące, biegające i głośne... ogólnie - dzieci. Najlepsze jest to, że bachory stają pod blokiem (wiem, fantastyczne), i wołają... co wołają...? No co...? No kogo...? Ofkoz mamę... i zaczyna się dziecięca aria z akompaniamentem silników przejeżdżających w pobliżu samochodów, zarówno osobowych, jak i tych cięższych... Więc lecą... początek powolny... mamo... mamo... potem dzieci, które ponoć szybko się uczą, ładują na zmianę... dwoje dzieci, więc można polecieć ostrzej z tematem... kiedy i tym nowatorskim sposobem dzieci nie mogą się dokrzyczeć na 2-3 piętro co robią...? Nie, nie odą do domu, ale zaczynają rwać ryja w tym samym czasie. Ale jakby tego było małe, cholera wie skąd, pojawia się dziecko trzecie (stąd wnioskuję, że tych dzieci może być nawet trójka, a i należałoby ich poszukać w beczkach w szafach, które na pewno sąsiadka ukrywa w piewnicy i w szafkach w domu...) i oczywiście jak przedstawiciele innych naczelnych - naśladuje pozostałych, nie iskając ich pchły/wszy, ale rwąc również ryja. Pogrom, który mnie osłabia. Zwyczajnie. Odłożyłem książkę i piszę.
Teraz jakoś sytuacja się uciszyła... na szczęście... zostaje więc zrobić kawę, zacząć w coś grać... a wieczorkiem piłować średniowiecze dalej.
P.S. Do InnaM - nei wiem, czy zauważyłaś, ale tak między bogiem a prawdą, do matury został tydzień. I czemu Ty się nie przejmujesz nią? A może to tylko ja się nie przejmuję? Choć zawsze w grupie raźniej.
P.S.2 Mega ciekawe - procesy uzależniania od I Rzeszy terenów słowiańskich, budowanie państwa polskiego przez pierwszych władców i uniezależnianie się od Niemiec...
Pozdrawiam.
Co do matury: ależ Ty mnie chłopie zawsze nastraszyć musisz i przypominać, no...:P Nie przejmuję się jakos wielce w tej chwili, ale ciągle w głowie siedzi jakies cholerne napięcie:/ Że tak sie brzydko wyrażę - srać po gaciach będę na 2 dni przed :) Taka moja natura :D Wspierajmy sie wzajemnie, haha.
Jest między nami znacząca różnica - Ty się uczysz, a ja... ekhm... tak raczej średnio ;)
U mnie mieszka sąsiadka z dwójką bliźniąt w wieku niecałego roku,ale one są juz spacyfikowane... puszczałam im death_metalowe piosnki i juz mordy nie drą :>
Dodaj komentarz