Pierwszy dzień tygodnia...
Dwa dni na ostatnie powtórki..., dzisiejszego nie liczę... do tego trza jeszcze iść do urzędu skarbowego zanieść za brata PIT-3, huj wie od czego on...
Pies prawie zdycha... nie mój, babciny.. babcino-siostrzano-rodzinno-mój... taki wspólny znaczy:) Podobno jak przeżyje dziś, przezyje w ogóle, ale nie na zawsze. Podobno jakaś infekcja po tym, jak wpierdolił mu się w cielsko kleszcz. Dziwne...
Do Kochania jakiś człowieczek wysyłał strzałki ciągle... pomyślałem, że ta osoba może lubić poezję, skoro stosuje tak wyrafinowane środki, nie przedstawiając się jednocześnie... prawie jak romantyzm... więc wysłałem jej SMSem Dziady, a dokładnie Wielką Improwizację... może się spodoba...? Tak czy inaczej - podobno SMSowa kuracja się powiodła i jak narazie nie ma molesowania esemesowego...
To tyle jak na dziś...
Pozdrawiam.
pozdrawiam wlasnie wrocilam z pracy i idem nynac , goodnight
Dodaj komentarz