Poduszka na igły
Kolejny dzień.. ten jednak zaczęty inaczej niż inne.
Zacząćby należało od tego, że nie mogłem dziś za cholerę zasnąć. Miotałem się po łóżku do chyba drugiej. Kiedy już zasnąłem, okoła piątej rano usłyszałem dzwonek do drzwi... siostra z Niemiec przyjechała:) Jakoś się za bardzo tym nie podekscytowałem na pierwszy rzut ucha;) Może dlatego, że znuff mnie ktoś obudził?
Tak czy inaczej, jakby tego było mało, spóźniłem siędo szkoły, bo przestawiałem budzik w komoorce, a ten nie zadzwonił.. Obudził mnie dzwonek do drzwi kumpla, który po mnie zaszedł:)
W budziejak to w budzie. Aby do końca. Nawet na hiście... Zauważyłem wtedy, a przynajmniej tak mi się wydało, że totalnie straciłem kontakt z Moniką. Kiedy patrzyłem na nią, "unikała" mnie. Może tylko tak mi się wydało...?
Jednak tego dnia nic się nie wydarzyło, nic poza końcem lekcji. Siedziałem sobie w ławce. Mamy na hiście połaczone ławki końcami, tak, ze tworzony jest dłuższy rząd. Ja siedzę prawie po zewnętrznej, dalej koleżanka i Monika. Akurat na końcu lekcji siedziałem, czekając, aż dziewczyny wyjdą z klasy (to zboczenie;) ). Wyszła koleżanka, potem wychodziła Monika. Zatrzymaął się za mną na chwilę. Siedzę naprzeciwko regału z książkami ze szklaną szybą, w której się prawie wszystko odbija, więc kiedy Monika przechodziła za mną mogłem spokojnie na nią popatrzeć. Zatrzymała się dokładnie za mną. Chwyciła za kaptur i naciągnęła mi go niezgrabnie na głowę. Po chwili przytuliła się do mnie od tyłu, podczas gdy ja siedziałem, ona oplotła swoimi rękami moją szyję...jak za "starych, dobrych czasów"... I co...? I nic, totalnie nic w tamtym momencie nie poczułem. Nic, że aż pusto. Ale w następnym momencie chciałem już coś poczuć...
Dodaj komentarz