Przedponiedziałek
I już nie niedziela. Choć jeszcze nie poniedziałek, to już po weekendzie. Zawsze reasumuję w takim czasie weekend. zawsze wydaje mi się, że nic nie zrobiłem, ze za dużo przed kompem, w necie, że nie zrobiłem nic pożytecznego. Dziwne przeczucie niespełnienia, może jakiś mały moralniak. I od nowa poniedziałek. Całkiem nieźle, bo jak z mojej rachuby wynika, to już niedługo święta, może tak niedługo, ze to ostatni tydzień roboczy. Choć nie wiem, nei jestem za tęgi w te datowe sprawy. Tak czy inaczej niedługo święta, czas wolny od roboty. Nareszcie. Przyjedzie rodzina, wprowadzając w niby-harmonię jakiś dziwny chaos i zamieszanie, za którymi nie przepadam. Lubię sięzaszyć w mojej ciemnicy i nie wychodzić, myśląc nad jakimiś górnolotnymi sprawami, siedząc w necie i po prostu marnując czas.
Jeżeli jutro poniedziałek, to zobaczę się z Kochaniem. Muszę ją zjechać za to, że nie było jej wczoraj w knajpie. Co Ona sobie w ogóle myśli??:) Może jakoś będzie. Idę ostatnio do szkoły z jakąś większą werwą, jakoś nie stresuje mnie to wszystko tak jak kiedyś. No, może oprócz niemca, ta lekcja do końca roku przyprawi mnie o nerwicę. Serialnie, jak baba zaczyna pytać, to realnie sram pod siebie. Nei wiem, na angolu leję się z baby, a na niemcu qrde nie wiem gdzie się schować. Choć już w następnej klasie będzie koniec niemca. I lux. Nie będzie stresu. Za to 5 godzin tygodniowo angola. Ochujali.
Dodaj komentarz