Reasumacja świąt
No i po świętach. Jak zawsze w mniej więcej harmonijny i lekko monotonny tryb życia, przyjeżdżająca rodzina wprowadziła swoiste zamieszanie. Zamieszanie trwające praktycznie dwa dni.
Pierwszy dzień świąt ubiegł przy znaku uginającego się od jedzenia stołu, siedzenia przy nim, rozmawiania, etc. Klasyka świąt niemalże. Potem był spacerek Normalny, spacer. Jednak, możba powiedzieć, urzekła mnie na nim jedna rzecz. Szliśmy jakiś kawałek od domu. Spojrzałem w bok i moim oczom ukazał się dość ładny obrazek - na szkolnych ławkach siedziały w osamotnieniu dwie osoby, tylko one dwie i nikogo innego. Chłopak i dziewczyna. Młodzi... mali raczej, na oko dziesięć lat. Siedzieli na łąwce, zwróceni do siebie twarzami, patrzyli chyba na siebie; dokładnie nie było widać, gdyż wybitnie grzejące, jak na tą porę roku, słońce nieco oślepiało, dotykając złotymi promieniami matki ziemi. Po chwili chłopak zbliżył się do dziewczyny; przysunął do niej głowę. Pocałował w usta. Po prostu pocałował, dał buzi. Zastanowiłem się, gdzie takie dzieciństwo w moim wykonaniu...? Było całkiem inne. Szkoda...? Szkoda.
Wczoraj, tj. drugiego dnia świąt też nie zapowiadało się nic. Dopiero SMS od qmpla dał nadzieję. Będzie mała bibka. Wraz z bratem i dwoma qmplami poszliśmy w umówione miejsce. Całkiem nieźle było. Z chaty jednego qmpla poszliśmy na miasto; mieliśmy się przejść nad jezioro, ale topniejąca z kazdą chwilą ochota doprowadziła do tego, że poszliśmy na miasto i tam dokończyliśmy picie. Po jakimś czasie udało mi się załatwić jakieś dziewczyny. Jakie miłe było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że z prób namówienia słabo znanych koleżanek, zakończonych i tak niepowodzeniem, zamieniłem te okazy na Monikę, Basię i jeszcze jedną dziewczynę, o której tutaj chyba nie pisałem...
Reszty nie chce mi się opisywać... Bo za wiele się już nie wydażyło.
Dodaj komentarz