• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Remanent

Niedziela upłynęła spokojnie. Odprowadziłem koło 14 Ptysia na autobus do szkoły... i w ten sposób pierwszy test przed nami. Pięciodniowy.
O dziwo jestem względem tego nastawiony całkiem pozytywnie. Nie wiem dlaczego, ale nie przeraża mnie to wszystko... i choć wiem, że jutro, kiedy wstanę, a będzie to koło ósmej, będę tęsknić, to nie przeraża mnie to... być może jestem przyzwyczajony? Wiem natomiast, że kiedy wstanę we wtorek, o barbarzyńsko-nieprzyzwoitej porze - siódmej, wkurwiony na cały świat [nienawidzę wstawać rano], będzie mi zwyczajnie źle.
Ale wydaj mi też się, że znajdując Ją, znalazłem też jakiś niezwykły sposób... patrzę na to z tej strony, że wcześniej, chodząc do szkoły, żyjąc, egzystując, nie miałem Jej.. ciągle te same mordy, od których było się pośrednio uzależnionym... imprezy, i tak nędznych jakości, zawsze w tym samym gronie... nie było osoby, z którą można by było porozmawiać szczerze, no, może nieliczne... Ale i te chętniej mówiły, niż słuchały. Z drugiej strony nie powierzam ludziom swoich tajemnic i myśli ot tak [doświadczenia].
W sobotę, czego nie ująłem, spotkaliśmy z Ptysiem kilka osób z mojej klasy... najpierw jeden znajomy... dość specyficzna postać, do której nie mam jednolitego stosunku... zawołał mnie; odwróciłem się, zauważyłem jego niemalże drwiąco-groteskowy śmiech. Coś w stylu - he-he, widzę Cię, to już nie tajemnica... jaka tajemnica? Nie wiem.
Potem, kiedy wracaliśmy ze spaceru, spotkaliśmy Basię [przyjaciółka]... zauważyłem ją już z oddali. Charakterystyczna błękitna kurtka i blond włosy rzuciły mi się natychmiast. Poza zwykłym cześć i jej chyba małym zdziwieniem, dopowiedzeniu, że chyba Grześ mnie szukał, każdy poszedł w swoją stronę.
Wcześniej spotkaliśmy jeszcze Krzyśka... zwyczajne cześć, bez żadnych przystanków...
Wydaje mi się, że teraz większość osób w klasie będzie już powiadomiona o tym z kim to chodzę... ech, z jednej strony lubię te ploteczki... to obgadywanie.. to wszystko, czym ludzie myślą, że skrzywdzą, te słowa, w któe wierzą, a które nam najzwyczjaniej latają koło czterech liter... coś niesamowitego...
Mówiłem wcześniej o imprezach... że były w złym stylu... że mi sięna nich nie podobało... kilka notek wstecz mówiłem też o imprezie, z której wróciłem nieźle pogryziony, wkurwiony i w ogóle... Jakoś mi się to dziwnie skolidowało... zauważyłem, że będąc z Ptysiem, możemy się nieźle bawić, nie to, że bez żadnego alko, ale ogólnie na innym poziomie. Fakt, że przecież nie będę z nią rozpijać wina [doświadczenia kumpla, który to ma >poważny związek<], ale z Nią mam zabawę, której potrzebowałem wcześniej... Będąc na imprezach ze znajomymi, czułem jakoś, że nie chce mi się z nimi bawić, że nie odpowiada mi sama forma, jakaś wg mnie na swój sposób sztywna, melancholijna, na swój sposób spreparowana, do której nikt nie może się przyznać, że jest beznadziejna. W końcu alko, muzyka.. udawane przyjacielstwa, rozmowy na quasi-poważne tematy... A wszystko okraszone skwareczkami sztuczności, hipokrytyzmu i cynizmu. Łeh, łeh, łeh... nawet nie potrafią zrozumieć moich prostych słów, że nie należę do tej grupy. Oczywiście moi >przyjaciele< wypaczyli to na swój sposób, z jednej strony się zbijając i widząc moje jednorazowe odejście z tej grupki, z drugiej nie zauważając tego, o co mi chodziło.
Powiedziałem im, że do matury nie piję. Ogólnie, nie tylko z nimi. Choć w ich towarzystwie nie mam zamiaru spozywać napojów wyskokowych. Teraz przynajmniej mam dla kogo nie pić. I warto... Oczywiście >przyjaciele< wyśmiali ten projekt. Ja natomiast, używając swojej konsekwencji [całkiem nieźle zdeterminowanej], mam zamiar ostro przebudować plan swoich zajęć. Więcej nauki przerzucam na dni robocze, odciążając tym samym weekend. Chcę go spędzić z Nią. We dwoje, zwyczajnie, ciesząc się sobą... to rzeczywiście, będzie nieco męczące, ale tylko wypatrywać teraz świąt. Jakichkolwiek. Poza tym motywujęto wszystko tym, że muszę przygotować się jako tako do maturki...
06 lutego 2005   Komentarze (2)
Pocahontas
07 lutego 2005 o 14:00
Imprezy lubię, ale okazjonalnie i w dobrym towarzystwie ... tak samo zresztą, jak spotkania ...
alexbluessy
07 lutego 2005 o 09:00
Brwo, brawo, brawo. Co do impezowania to mogę stwierdzić podbnie, jeśli nie dokładnie to samo. A co do spaceru i spotykania znajomych... Hmmm... teraz mogą się skręcać z zazdrości. Też kiedyś, na czasj jakiś, chciałam Esia schować przed światem. Jedno wyjście i spotkanie koleżanki - lawina ruszyła... Ateraz? Teraz jestem dumna i szczęśliwa. I mam nadzieję, ze on też. Trzymaj się ciepło!

Dodaj komentarz

Chaos_angel | Blogi