Równowaga
Wielu jest ludzi, ktorzy nas nie rozumieją. Mówią, żewiedzą co czujemy, że wiedzą co myślimy, ze utożsamiają się z naszym bólem. A ja powiem, że żaden ból nie jest sobie równy. Człowiek potrafi rozróżnić kilka podstawowych uczuć - radość, gniew, strach. Jednak odcieni tych uczuć znamy miliony. Każda nienwaiść jest inna, każda miłość smakuje inaczej. Kazde cierpienie boli inaczej. Dlatego tylko my sami wiemy ile coś nas kosztuje, jak potrafimy kochać, z jaką siłą, tylko my wiemy jak nas boli rozstanie...
Wszystko w nas dąży do równowagi. Znacie takie fizyczne prawo, które mówi o tym, że żadna energia we wszechświecie nie znika, a zmienia tylko swoją postać...? Tak samo jest z nami. Z nami... ze wszystkim! Po deszczu następuje wypogodzenie, po bólu następuje ulga, po radości smutek. Wszystko dąży do równowagi. Jeżeli ktoś kocha, znaczy kochał - i coś nie wyszło, ma pełne prawo do płaczu, do złości, do nienawiści. I nie ma sensu tego ukrywać. To tylko potęguje przeciwność miłości - nienawiść. Oto są najpotężniejsze dwa uczucia człowieka - nienawiść i miłość. Kojarzycie chiński znak równowagi? Przedstawiający w kole dwa "ogniki" wypełniające się? Ying i yang, dobro i zło, kobieta i mężczyzna, czarne i białe... Przeciwieństwa, mające ze sobą coś wspólnego, wypełniające się i równoważące. by kochać trzeba nienawidzić, aby nienawidzić trzeba kochać. Jeżeli zrównoważycie w sobie emocje, dostąpicie możliwości kierowania swoim życiem w sposób jaki tego bedzie chcieć. I dlatego trzeba kochać, dlatego trzeba nienawidzić. Dlaczego ludzie, na których jesteśmy źli, mają do nas pretensje...? Bo robimy to bezpostawnie...? Może dlatego, że oni się tego boją, że boją się konsekwencji, że nie potrafią nad tą emocją zapanować, dlatego ją oddalają? I to ich wreszcie niszczy... albo odbija się na innych dziedzinach ich życia. Chcemy kochać, za wszelką cenę. Jak chcecie kochać, skoro nie umiecie nienawidzić? Te dwie potęgi SĄ w was, nic na to nie poradzicie; nikt nie zaprzeczy, że odczuwacie i jedno i drugie. Jeżeli twierdzicie inaczej, okłamujecie siebie.
Ujawniając jedną emocję, dajecie możliwość działania drugiej. Jednak zawszejest tak, że ukazujemy miłość, a nienawiść, bojąc się jej, tłumimy w sobie, co nie jest dobrym zjawiskiem, prowadzącym do swego rodzaju "przegrzania silnika". Coś się w nas psuje, nie potrafimy sobie z czymś poradzić. A pomoc, której potrzebujemy jest w... nas samych. Człowiek to rzeczywiście niesamowite stworzenie. Potrafiące sobie poradzić zawsze i wszędzie.
Chcecie miłości? Kto powie, że nie, jest totalnie zakłamany, albo zadufany w sobie jeszcze bardziej niż ja, co, jak mniemam, jest niemożliwe. Nauczcie się nienawidzić. Przyjdzie miłość. Chcecie ją usunąć? Chcecie pozbyć się nienawiści? Pozbywacie się tedy umiejętności kochania.
Kochaliście? Jesteście skrzywdzeni? Boli was wasza miłość? Przypomnijcie sobie nienawiść. I znienawidźcie. I to wam pomoże. Popatrzcie na rzeczywistość: kochaliście, daliście osobie, która wydała wam się ideałem to, co mieliście najpiękniejszego, najcenniejszego, najczystszego... a ta osoba was po prostu olała... Jak? Sami wiecie. I dlaczego macie ją kochać? Drugiej osobie nie podobało się coś w was... jakaś cecha charakteru, cośw waszym wyglądzie...? Nie macie tego "czegoś"...? Gówno prawda. Nie traćcie życia na osobę, która nie porafi przyjąć waszego skarbu. Kochaliście, nie potraficie sobie poradzić z waszą skazą, którą wyryła w was ta osoba? Wszystko dąży do równowagi... I naturalna w tym wypadku jest nienawiść. Nienawiść, której nie ma się co wstydzić.
Nie chodzi o miłość... nie chodzi o samą nienawiść. Chodzi o RÓWNOWAGĘ.
Dodaj komentarz