Sand in my eye...
nie wiem, czy dobrze... może oboje dojrzeliśmy do tego...
ponownie...
znaczy nie mogę mieć cieia marzeń, że ona zrozumiała...
nie wchodzi się przecież dwa razy do tej samej rzeki...
ale na pytanie: czy mnie lubisz?
odpowiedź nie może być inna jak: tak, nawet bardzo...
a dodatek: przecież wiesz co do Ciebie czuję... -
wydaje się dość odważny...
nadal...? choć chyba sam boję się do tego przyznać,
tak...
ale to nie jest już to samo, co kiedyś...
wiele się zmieniło...
mógłbym wysypać wiele słów...
bo o wielu myślałem...
i wiele rzeczy mi przyszło do głowy
które mógłbym powiedzieć do tych piwnych, pięknych oczu...
i zwyczajny czas... lekcja.. 'po' lekcji właściwie...
zatrzymała się... czekała na kogoś.. jak zawsze ostatni wychodzimy...
wyciągnąłem do niej rękę, jak do małego dziecka
zagubionego w tłumie...
- chodź - powiedziałem niewerbalnie...
chwyciła rękę... uścisnęła...
będziemy tak iść na pokazie, prawda?
zapytała na półpiętrze, jakby mówiąc cześć
uśmiechnąłem się
szliśmy nadal, równo machając złączonymi dłońmi...
Gdyby nie piasek, który przeleciał przez te dni...
byłbym szczęśliwym człowiekiem...
Dodaj komentarz