"Cierpienia..."
Niedawno skończyłem czytać "Cierpienia młodego Wertera". Książka bardzo fajna, prawie tak, jak "Faust ".
Ktoś kiedyś powiedział, że czytając "te" wszystkie książki zdobywa sięcoś. Ale co z tego, skoro inni też mogą to przeczytać, a przez to książki te stająsię bezpłciowe, bo nie tylko my z nich czerpiemy...? Wg mnie to nieprawda. Tylko od danej osoby wależy ile wyniesie z danej lektury. Pamiętam, jak kiedyś czytałem ksiązki tylko po to, żeby ją "zaliczyć", przelecieć text wzrokiem. Żeby mieć czyste sumienie, że zrobiłem to, co dobry uczeń powinien. Teraz czytam lektury z przyjemnością, np. tą ostatnią. Wyniosłem z niej wiele. W ogóle Goethe dobrze pisze. Miał gość niezłą naturę, jeżeli stworzył takei dzieła. Ciekawe, czy robił to ot tak, siadał i pisał, czy siadał... mozolnie układał rymy, potem to poprawiał, etc. Tak, czy inaczej nie dorównam mu nigdy, nawet nie będę próbował. Poza tym on pisał wierszem i rymami, mi może kiedyś się uda ułożyć wierszyk jak we "Władcy pierścieni", może...
Dość, porządek jest formą chaosu...