Święta i po świętach...
No i skończyły się święta wraz z wyjazdem rodzinki. Opadająy chaos pozostawia do uporządkowania niektóre sprawy. Taa.... Sporo się wydarzyło w tych dniach... i jak zawsze prawie nic...
W święta, tj. pierwszy dzień świąt, miałem sobie spędzić w domku, spokojnie, przed TV. Okazało się inaczej - wraz z bratem poszedłem na bibkę do qmpla, na którą nei bardzoa chciałem wcześniej iść. Potem po imprze poszliśmy na disco - miejsca, do którego chodżę nieczęsto. Praktycznie rzecz biorąc była to moja pierwsza normalna dyskoteka, jednak pozostawiła takie wrażenie, jakie myślałem, że pozostawi. W sumie było głośno, duszno od dymu tytoniowego i prócz tańca i picia browarków nie było nic do roboty. Nędza. Jadnak jak zawsze miałem czas do poobserwowania ludzi. I tutaj wydało mi się, ze się nie pomyliłem... Nedza x2.
Przy świątecznym stole rozwinęła się rozmowa na temat przyszłości brata i mojej. Babcia powiedziała coś w stylu: "Słuchajcie mnie starej...". Ale o dziwo powiedziała niegłupio. Zagaiła o temat wojska, czy brat pójdzie, etc. Powiedziała, że jeżeli brat nie będzie mógł nic sobie znaleźć, żeby szedł na zawodostwo w wojsku. Dodała, że ja też zawsze mogę iść. Z początku pomysł wydał mi się beznadziejny. Potem jednak zacząłem to przemyślać, dochodząc do wniosku, że to wcale nie takie głupie...
Nie chce mi się dalej pisać.