Zwycięstwa
Ciągle i ciągle... Zmienia się mój pogląd na świat. Ciągle i ciągle zmienia się mój sposób patrzenia. Nie wiem skąd we mnie taka odmiana. Zawsze raczej pesymistycznie nastawiony do świata nie chciałem mieć z nim zbytniego kontaktu. Wolałem trzymać się na uboczu, tam było bezpieczniej i ciszej. Teraz jednak coraz więcej kontaktów sobie wyrabiam, nawet nie angażując się w ich powstawanie. Po prostu same się robią. Nawet dobrze mi z tym.
Gdzies oglądałem program, chyba na Discovery Science, że ładni ludzie przeważnie są mili dla otoczenia. Rzeczywiście, zauważyłem to. Ostatnio też próbuję stawać się milszy, bardziej przyjazny dla innych. Czy wychodzi z tego, że jestem "ładny"? Nie wiem, kwestia gustu, ale rzeczywiście "niektóre" osoby ostatnio mnie w tej materii dowartościowują. Miło nawet. Jednak powracając do przykładu - inni dla mnie też są bardziej mili, jakby bardziej przystępni. Nie wszyscy, to napewno, ale część osób, z którą miałem kontakt w skali 1-10 oceniany na 5, mam teraz lepszy. Wychodzi na to, że po prostu ludzie lgną do tych w dobrym humorze, do tych miłych, atrakcyjnych, jakby podświadomie chcieli się znaleźć w ich otoczeniu, jakby to miało zmienić ich życie na lepsze. Może i zmienia? Moje zmieniła Monika. Na lepsze. I dobrze. Jestem jej za to wdzięczny. Dlaczego jej tego nie powiedziałem? Przy okazji...
Pokonuję jednocześnie moje demony. Moje własne, te, które mnie prześladowały. Zwycięstwo za zwycięstwem. Trzeba się hartować w walce, każdy dzień to walka, nie na śmierć i życie, ale mimo to ważna. Nawet te małe wiktorie dają coś, czego nie kupimy za żadne pieniądze. I tak powinno być. Powinny być na świecie rzeczy wolne od bogactw. Najciekawsze jest to, że właśnie każdy ma je w sobie, każdy jest przeto cenny, jeno nie każdy to zauważa.