Bez tytułu
Dzisiejszy dzień był jednym z normalnych. Buda jak zawsze. Tyle, że mama czekała już drugi dzień na gości. Wreszcie przyszli. Z początku nie chciałem, żeby przychodzili z córką, dziewczyną, której nie widziałem już dłuższy czas, a jak już sięspotykaliśmy wcześniej, to w obecności starych, gdzie nawet nie było można rozmawiać, i w ogóle.
Dziś jednak było inaczej. Przyszła, choć nie pragnąłem tego za bardzo. Trudno, pomyślałem, cośz tym trzeba będzie zrobić.. Usiadła. Spróbowałem przywołać z otchłani pamięci obraz tego dziecka, którym była kiedyś osoba, siedząca obok mnie. Dziecka, które nosiłem w swojej pamięci. Teraz jednak widziałem prawie dojrzałą dziewczynę. W jakiś sposób nie mogłem od niej oderwać oczu. Kiedy próbowaliśmy porozmawiać na jakiś temat, co zresztą często kończyło się ciszą, prawie pożerałem ją dyskretnie, na tyle na ile się da, wzrokiem. Nie mogłem wyjść z dziwnego podziwu, kiedy przypominałem sobie tego dzieciaka, a teraz patrzyłem prawie na kobietę, choć piętnastoletnią. Co będę kryć, że po prostu się na nią gapiłem - nogi, piersi, twarz, nienaganne, skromnie to ujmując. I ten element jakby oderwania się od tego wszystkiego, element zaczepiony na jej ramieniu, kolczatka na czarnej skórze zapinana na pasku, mniej więcej w okolicy nadgarstka.
Na dodatek ciekawie się dość rozmawiało, z tych nielicznych ofkoz zdań wyciągając, zważając na barierę językową, której nei mogliśmy w pewnym momencie przeskoczyć. Cholera, coś mnei tknęło przy tym spotkaniu.
Jendak zauważyłem u siebie brak obeznania w rozmowach z dziewczynami, jeszcze na dodatek z obcokrajowymi, z którymi nie do końca można się dogadać. Tak, czy inaczej nie potrafiłem znaleźć wspólnego tematu, skakaliśmy tylko po jakichś neutralach. Może to moja wina, może nie, nei obchodzi mnie to... Chyba że zaczne znowu bombardować się tą myślą...
Pożegnanie jak pożegnanie, po klasycznym, potrójnym, polskim buziaczku.
Najgorsze jest jednak to, że miałem się jutro spotkać z Izą, ale okazało się, że do niej przyjechała jakaś siostra, czy coś i nici ze spotkania. Jak mnie to wnerwia, takie coś.. Nigdy nie możemy się spotkać, jak są warukni, do tego ona ma wolną chatę... I nic... Boli.