• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 04 listopada 2003


Exodus part IV

Stoję na wzgórzu, sam, wokół niebo się zmienia,
Obok ciemne morze, za mną i przede mną odmienia
Rzecz, którą większość nazywa punktem widzenia.
Tak też się tutaj stało: czarne to białe, zło to dobro.
Spod wody, jak mityczny stwór, łeb Wielkiej Nierządnicy,
Zło to zmienia się, biorąc na się obraz wielogłowej hydrzycy.
Szyjami mnogimi owija powietrze,
Skręca sięw walecznym spazmie i wiem że
Ktoś polec musi w tej mentalnej walce,
Przyszłość tej bitwy jest na losu szalce.
Wnet, jak poprzednio potwora, wychyla się i inne ciało,
Dziecięce i niewinne, lecz w jakiś sposób się ze mną wiązało.
Rzecz tą trudno określić i pojąć,
Dziecię bezbronne miałem zamiar objąć,
Przytulić do się, osłonić przed stworem,
Lecz kiedym się zbliżył, potwór runął chorem
Dzikich i nagłych jak skazańców wrzasków,
Które oddaliły me myśli od obronnych blasków.
Znów rękę wyciągnąłem, hydra się wiła,
Jakby do ataku się groźnie skręciła.

Dzień pierwszy:
Na skrawku ziemi mej skromnej,
Pojawił się oręż w ręce mojej zbrojnej.
Ciężki i długi miecz srebrnobiały
Mówił, że czas nadejdzie bliskiej chwały.
Czasu tego łeb potworowi uciąłem,
W szaleńczej tej bitwie na odwagę się wziąłem.
Lecz to nic nei dało, potwór jakby stanął,
Anielskim głosem powiedział: nie, to nic nie dało.

Dzień drugi:
Walka ostatnia w zdumienie wprawiła,
Jednak nie zabiła, a więc wzmocniła.
Do kolejnego ataku wysłałem swój umysł,
Kolejna Wiktoria nadleciała w niebiosach,
Czarnym orężem zamieszała w Kronosa
Dominium, czas się zatrzymał i na krótki wymysł
Cięcie zmuszające, ujrzałem przed sobą dwie głowy leżące.
Walki jednak ni koniec, ni początek,
Nierządnicy tej to też miły wątek,
Walkę prowadzić na cudzym terenie,
Tak wrażliwym i słabym na ludzkie cierpienie

Wreszcie ma pamięć zwróciła się ku dziecku,
Gdym przypadkiem uniósł miecz w jego stronę,
Hydra zemrzała, zcichła, choć do niej nie wionę,
Przejrzałem jej słabość w tym mentalnym wieku.

Dziewczynka przybyła na me skinienie,
Biedna, bezbronna i naga, lecz to więzienie,
Które miała w mej jaźni i głowie,
Skończyłoby się zapewne w jej własnym grobie.

Prawą ręką uniosłem oręż, który zawył
Siłą mej siły, ciąłem potężnie, ten nabył
Ślady niewinnej krwi dziewiczej
Ostające na tej stali rzeźniczej.
Dziecięcie do grobu ułożone,
Spoczęło, jak zostało wskrzeszone.

Hydra w mym wyborze runęła na ziemię,
Stała się prochem, który wcześniej we mię
Wcierała, nieświadomie czując, żem jest wrakiem,
Z przestrzelonym skrzydłem, wpół martwym ptakiem.

Na miejsce ścierwa cud zestąpił,
W żaden sposób bym w to nie wątpił.
Oto przede mną pojawił się anioł,
W świetlistej poświacie, która za nią
Ciągnęła się jak światło za świecą
Co mi mówiło, żem walki zwycięzcą.

 

04 listopada 2003   Komentarze (4)
Chaos_angel | Blogi