Beyond the life...
Wycieczka... Niezła. Matrix Rewolucje, zwiedzona redakcja jednej z gazet... Jak na jeden dzień ok. Potem miała być impreza osób ze starej klasy w jednej z knajp. Przyszedłem, było kilka osób, dosłownie kilka. Posiedziałem moment, pogadałem, miałem iść, qmpel chciał zostać. Więc ten jeszcze moment poczekałem. Okazało się, że na imprezce, a raczej bardzo niedaleko była Iza, więc jest nieźle. Po chwili jak na ironię przyszła Monika. Ofkoz "cześć, cześć". Uśmiechnęła się jak zawsze, miło... Wiedziałem jednak, że coś jest inaczej. Po niedługiej chwili powiedziała mi, że dziękuje za SMSa, w którym jej wytłumaczyłem kilka ważnych dla mnie spraw.
Popatrzyłem na to wszystko z możliwie dużego dystansu, największego jaki się dało osiągnąć w takiej sytuacji. Wspomniałem ten niesamowity żar, który palił mnie jeszcze niedawno, który mnie napędzał, rozsadzał od środka. Popatrzyłem na to, co się dzieje teraz - dwa różne światy. Nie powiem, że teraz mi nie zależy na Monisiaczku, ale to już nie to samo, co wcześniej, zdecydowanie nie to samo. Zastanawiam się, gdzie to się podziało...?