A little confused...
Strasznie mieszane uczucia. Różne.
Dostałem dziś list od siostry, znaczy po prostu przysłała go, nie koniecznie tylkodo mnie. Teraz siedzi w Niemczech, jest w pracy w jakiejś knajpie. Podobno nie jest ciężko, z tego co pisze ofkoz. Napisała, że niedługo przyjeżdża, w sumie wiedziałem, ale miałem nadzieję, że zostanie tam dłużej. W sumie w dalszej części listu napisała, że prawdopodobnie pojedzie tam mniej więcej tydzień po przyjeździe do domu, bo koleżanka koleżanki, tóra załatwiła jej pracę nie może pojechać, więc my sister pojedzie znowu. W sumie się cieszę, bo będę dalej mieć własny pokoik, moje własne cztery ściany, w których mogę się zamknąć i bombardować się różnymi myślami. Z drugiej strony mam lekkie wyrzuty sumienia, że ją tak w sobie "wypędzam"... Dziwne...
Rozmawiałem kilka dni temu z Izą na gg. Chciałem się dowiedzieć jak to jest z faktem, że "ktoś się jej podoba". Doczytałem się o tym na blogu, ofkoz jej. Nie powiem, że nie rozmyślałem możliwości "bycia z nią", jednak jak teraz to pisze, to wydaje mi się, że te słowa ją przerastają. Nie wiem w jakim świetle stawia mnie to stwierdzenie, ale tak mi się wydaje. Chciałem delikatnie wypytać o to, czy chciała być ze mną. Z tego co się dowiedziałem, po prostu za bardzo hm.. jakby to ująć...? Za bardzo uwierzyłem słowu pisanemu. Może nieporozumienie, może coś na pograniczu podrywania i zostawiania... Jednak jakiś czas temu miałem mały dylemat, co zrobić z Izą i Moniką, jako dwoma przeciwstawnymi siłami w moim życiu. Teraz widzę, że spór był bezpodstawny... Nawet dobrze, ale troszkę mnie to zdziwiło. Nie mozna się bawić czyimiś uczuciami. Just confused.
Niedawno rozmawiałem na gg z jedną znajomą. Dość często jej pomagałem rozmową, jeżeli tego potrzebowała. Często mi się zwierzała. Imponowało mi to z tego względu, że chyba nie każdemu się mówi o swoich problemach, tym bardziej sercowych. Ogólnie poruszaliśmy bardzo głebokie tematy. Niedawno znowu mieliśmy jedną z poważnych gadek. Po niej jednak coś sięzmieniło w sprawach tej osoby. W umie dobrze, ale nie lubię, kiedy odstawia się (mnie?) na dalszy, niemalże ostatni tor. Chyba nie ubięgrać drugich skrzypiec, a co tutaj mówić o takiej sprawie, że nawet na gg nie można porozmawiać, bo... Ech. Kobiety. Jeszcze przed chwilą Iza wyskoczyła do mnie z textem, że chciałaby zostać sama... Ok, nie ma z kim pogadac nawet... Just lonely.
Na koniec oczywiście zostawiam swoje szczęście. Pomimo tego, co się dzieje, tego całego syfu dookoła mnie, którego przedstawiłem tutaj tylko część, wiem, że zawsze mogę powrócić do tego uczucia, które jest we mnie. Jednak i z tym nei jest tak do końca dobrze... Kiedy dziś po lekcjach klasa szła się ubierać, po jakiejś chwili zostałem w boksie tylko z Moniką i kolesiem z klasy. Podszedłem do niej. Chciałem jej zawiązać szalik na szyi, jednak ona się raptownie odsunęła, jakbym chciał ją skrzywdzić. Dziwnie się poczułem. Jak jakiś intruz. Zapytałem dlaczego tak zareagowała, odpowiedziała, że nie wie. Tak czy inaczej dziwnie... choć nadal powracam do tej roześmianej buzi w myślach...
Confused, lonely, but with great hope for better future...