Bez tytułu
Jutro znów buda. Najgorzzej, że gramy jakieś tam przedstawienia. Cud, że mam jakąś prowizoryczną rólkę, więc nie muszę się w to za bardzo angażowć. Za to będę mógł się spotkac z moim Szczęściem.
Zastanawiałem się, co by było, gdyby udało mi się z nią być, ale nie w takim sensie, że "chodzimy" ze sobą, miejąc większe czy mniejsze tego faktu atrybuty, ale po prostu będąc ze sobą. Kiedy się dziś obudziłem, zabrnąłem w myślach w nierealną jak narazie przyszłość. Wyobraziłem sobie, jak by to było, gdybym dajmy na to byl na studiach z Nią, mieszkając np. w tym samym mieszkanku. Z jednej strony perspektywa bardzo fajna - spełniłoby się to, co chciałbym, aby się spełniło. Jednak prawie od razu, na szatę przyjemnych wyobrażeń, spadła świadomość, że nie byłoby to możliwe. Ze jestem za młody, ona też, poza tym starzy, opinie na temat mieszkania chłopak + dziewczyna, etc.
Jednak będąc wczoraj u kumpla, pomagając mu robić pewne rzeczy przy nowym kompie, pogadaliśmy sobie trochę. Co prawda jest trochę starszy - ma 20 lat, to powiedział mi, że jego młodszy brat wyjechał gdzieś, żeby mieszkać ze swoją dziewczyną. Czyli koleś dziewiętnastoletni wyjechał gdzieś, do jakiegoś miasta, po to, żeby być z dziewczyną. W sumie facet starszy ode mnie o 2 lata, więc czemu mi miałoby się nie udać takie przedsięwzięcie w przyszłości? No, w sumie może dlatego, że nie mam dziewczyny? Ale idealny obiekt na to jest...