• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 09 lutego 2004


Bez tytułu

Poniedziałek. Kolejny, zwyczajny, szary, zimny poniedziałek. Ranne myśli to: nie chce mi się iść do budy, niedługo, tylko ten tydzień i ferie. Dwa długaśne tygodnie. I co jeszcze...? I jakieś wspomnienie zza mgły. Wspomnienie Jej, tego, jaki brała udział w moich śmiałych marzeniach w czasie ferii. Chciałem, miałem nadzieję, że je z Nią spędze, że to wszystko się potoczy zupełnie inaczej, że te sprawy się potoczą inaczej.

Życie postawiło mi coś na drodze. Ciekawe co to było...? Przeszkoda? Test? Każdy dzień przynosi inną formę postrzeganie tego wszystkiego. Wcześniej potrafiłem się do takich sercowo-uczuciowych spraw odnieść z rezerwą. Potrafiłem jakoś chłodno kalkulować; słowa to tylko słowa, nie da się przenieść myślowego znaczenie na papier, nie zawsze. Potrafiłem się domyślić, przewidzieć co dla mnie będzie dobre, co złe. Tutaj nie wiem, nie wiem nawet co to jest. Może ten fakt, to zdarzenie wywarło na mnie większy wpływ, niż potrafiłem kiedykolwiek sobie wyobrazić? Z jednej strony postrzegałem to jako walkę, tylko o co? Walka dla walki? Dla samej idei? Po to, żeby ją tylko stoczyć, bez różnicy przegrywając, czy zwyciężąjąc? Z drugiej strony... gdzie jest druga strona...? Może w osiągnięciu szczęścia, zarówno swojego, jak i spełniając się do końca - ofiarując siebie w zamian i uszczęśliwić inną osobę...? Tak czy inaczej widziałem to teraz, z perspektywy czasu, jako przegraną, staram się zapomnieć o Niej, o tym wszystkim co z Nią związane, o tych wszystkich chwilach podszytych moją nadzieją i złudnym szczęściem. Jednak to neijest sposób. Ona wycisnęła na mnie gigantyczne piętno: raz, że dane mi było się w niej zakochać, taką miłością, jaką chciałem zawsze kochać, dwa, że zostałem niestety odrzucony, co wywarło na mnie jeszcze większy wpływ, zmieniając coś we mnie, coś zmarło, coś się narodziło, coś pozostało. Ale Ona nie jest zamkniętym rozdziałem w moim życiu, nie może taka być przez same "efekty" jej życia. Stanowi, nawet teraz, zbyt ważne ogniwo we mnie. Zastanawiam się, czy kiedyś uda mi się pogodzić z tą porażką...?

Napisałem jej SMSa. Zapytałem, czy chciałaby przeczytać coś, co pisałem o Niej, miałem na myśli blog. Odpowiedziała, że tak. Jaki to teraz będzie miało odcień..? Jak akt desperacji? Może jak akt czystej prawdy? Niech będzie takie, jakie ma być, nie obchodzi już mnie to, gorzej być nie może w tej sytuacji. Możę być tylko lepiej, i to lepiej kiełkuje we mnie. Nowy krzew, krzew nadziei.

09 lutego 2004   Komentarze (1)
Chaos_angel | Blogi