Qmple
Sobotni wieczór minął znowu pod sztanradem sesji D&D. Znowu było fajnie, choć nie zna się połowy zasad, drugą połowę się nagina do granic możliwości, na odatek kiedy ja jestem Mistrzem Podziemi, zabawy i śmiechu jest co nie miara. Co prawda ostatnia sesja odbyła się bez jednego qmpla, podobno coś tam był zmęczony przez mecz, czy jakieś takie historie. Możliwe...
Od qmpla, u którego robiliśmy sesję, zaczęliśmy się zbierać około ósmej, czy dziewiątej... akurat wpadli jego starzy, więc dobrze wymierzone wszystko w czasie...;)
Potem poszedłem na chatę. Mieszkam dość blisko od miejsca naszego sesjowania, więc jeden koleś, który też szedł do domu odprowadził mnie. Pogadaliśmy momeny i jak to nam się niekiedy zdaża, "usiedliśmy na ławeczce". Jak zawsze rozpoczęła się rozmowa. Kiedy rozmawiamy, zawsze rozmowa się sprowadza do jakichś bardziej poważnych rzeczy, nie jakichś dupereli. Lubię to w nim. Można normalnie porozmawiać. Dodatkowo przy nim czuję, że mówiąc, on rozumie to, co czuję. Mało z jakim chłopakiem czuję taką więź i takie zrozumienie jak z nim. Dodatkowym atutem jest to, że praktycznie nie mamy przed sobą tajemnic; praktycznie, bo każdy ma jakieś tam tajemnice. Poruszamy bardzo różne tematy, takie, do których trzeba jednak dwojga... on mi opowiada o swoim życiu, o tym jak jest "u niego"; ja wymieniam się z nim moimi spostrzeżeniami. Nawet dowiedziałem się ostatnio, że "podoba mu się" jakaś dziewczyna. Znaczy po mojemu mu sięona podoba, albo w niedługim czasie się spodoba. Mówił, że to ewenement na skalę Polski, dziewczyna, która jest po prostu dobra. Do tego religijna, wyróżnia się zachowaniem wśród rówieśniczek. Zapytałem, czy on coś do niej... Odpowiedział, że nie. Jednak ze mną i Moniką było tak samo...? Podziwiałem w niej te jej szczególne cechy, aż wreszcie się przepełniło. I stało. To samo mu powiedziałem. Zaprzeczył. Ja jednak wiem swoje.
Co do dziewczyn poruszyliśmy temat, dlaczego faceci, choć nie wszyscy, nie próbują "startować" do niektórych kobitek. Sam o tym wcześniej myślałem, on tylko to potwierdził. Po prostu konkurencja "skóry, fury i komóry". Kiedy dziewczyna jest z facetem, który ma te "przymioty", albo po prostu operuje bardziej zasobnym portfelem, może jej zaoferować więcej, niż przeciętny szaraczek. Tu jednak dotykamy bardzo wrażliwych i niestabilnych granic międzyludzkich. Dochodzimy do miejsca w którym stawiamy pytanie: co się liczy w życiu? Kasa, czy uczucie...? Uczucie, czy kasa...? Zresztą, każdy raczej wie o co chodzi. Pogadaliśmy trochę o takich sprawach.
On, jako jeden z nielicznych był przynajmniej częściowo wtajemniczony w sprawę z Moniką. Monika zna się z tym qmplem, a raczej on ją zna, wie mniej więcej jaka jest. Konkurencja facetów wokół niej zastanowiłaby nawet najtwardszego... on też to wie. Zapytał, czy jakbym miał możliwość zaczęcia czegoś z nią, czy próbowałbym... z uwagi na tą konkurencję. Odpowiedziałem, że bez zastanowienia. I nie ma takiej siły, która może mnie oddzielić od niej... poza nią samą.