Bez tytułu
Właśnie się obudziłem. Miałem sen... jak dobre połączenie filmu sensacyjnego i kryminału... Najpierw działo się coś, czeo teraz nie mogę połaczyćw spójną całość... potem pamiętam, że w domu byo pełno ludzi.. tak jak i 'teraz'. Wszędzie rodzina.. coś robią, krzyczą... ogólny chaos. I gdzieś wokół tego, wśdród tych ludzi Natalka... wyłowiłem ją z tłumu... pociągnąłem za rękę do pokoju... był pusty... unosił się tu lekki zapach papierosów...popchnąłem ją na łóżko, żeby się położyła... chciałem się do niej przytulić. I przytuliłem. Jak zawsze.
Potem znowu cośbyło, gdzieś szedłem... po coś.. ze mną banda ludzi. Pamiętam, że kiedy na coś czekaliśmy włączyły się zraszacze do trawy.. jednak wszędzie była ziemia, zwyczajna, czarna ziemia... Staliśmy czekając na coś... kropelki wody delikatnie spadały na wszystkich... z tyłu, w ciemności pojawiły się dwie osoby. Nie poznałem ich w pierwszej kolejności. Kiedy weszły do światła, bez problemu poznałem dość szybki, charakterystyczny chód jednej z osób... była piękna... w jasnych spodniach, różowej bluzce z polaru.. z ładnei ułożonymi włosami... nawet makijaż mi się podobał... osoba okrążyła łukiem kilka stojących osób... szła w moim kierunku... to była Monika.. uśmiechnięta.. tak... mądrze... podeszła do mnie i bez żadnych słów przytuliła... mnie do siebie... Wtuliłem się w nią... wyszeptałem jej, że tęskniłem... że tak dobrze, że już jest...