Nie lubie poniedzialków?
Dziś u mnie początek serii ziomowych... co prawda zimą za bardzo tu nie podchodzi, ale nie to jest ważne... Istotny jest fakt, że jest wolne, całe, dwa, długie tygodnie wolnego... Aczkolwiek, jakto mówi moja polonistka: maturzyści nie mają świąt/ferii/etc. Mało kiedy się z nią zgadzam, ale w tym akurat ma trochę racji... Zaplanowałem sobie opracować w te wolne dwa togodnie maturę wewnętrzną z polaka... A więc do przeczytania kilka lekturek... jakieś cztery... mama nadzieję, że się wyrobię... potem zostanie już tylko zakuwanie do matury z histy i WOS`u. No... ale kto da radę, jak ja nie dam...?:)
Ostatnio, tj. przedwczoraj były moje quasi-urodzinowe przyjęcie. Sprawa wyglądała o tyle nienormalnie, że >nie było to normalne przyjęcie, tylko coś w rodzaju snu na jawie<;) A tak naprawdę, starzy kumpla mieli wychodne, więc postanowił zrobić bibkę. A że dzień potem, tj. wczoraj, miałem urodzinki, przyniosłem na swoje konto dwa litry wódeczki. Kiedy tam poszedłem, obadałem... stół zasłany zastawką, jakieś jedzonko na półmiskach, jakieś kanapki, chipsy (przyszły;)), i ogólnie... ogólnie nienormalnie jak pijemy (wóda-zapoja). Tutaj było bardziej kulturalnie. Kameralnie, powiedziałbym. Przyszło kilku znajomych... dali mi jakieś upominki, złożyli życzenia... Ogólnie impreza była na dobrej drodze, żeby za kilka godzin okrzyknąć ją udaną... Aczkolwiek nigdy tak nie jest:] Coś się stać musiało, a tutaj nie było inaczej.
W pewnym momencie kilka osób, wygłupiając się, wpadło do sypialni starych kumpla, u którego była impra. A że komunistyczne drzwi, a dokładniej zamek, pamiętały jeszcze czasy wczesnego Gierka, znajomi zostali zatrzaśnięci w środku. Sprawa o tyle ciekawa, że nie było tam normalnego zamka na klucz, tylko klamka, która podobno ma tendencje do psucia się... I co ma w takim wypadku zrobić piątka zleksza nawaonych dzieciaków?:) Ofkoz kombinujemy! Przez okno raczej nie... bo to trzecie piętro, strach próbować. Wywalić z zawiasów drzwi nie można, bo przeszkadza futryna... najlepszym pomysłem było to, że kumlpe zaczęli wyciągać szybę z drzwi... powoli trzeba było powyciągać gwiździe przy listwie, trzymającej szkło... zajęło im to jakieś 15 min. Kiedy skończyli, zaczęli wyciągać szybę... Wszystko było zajebiście... do czasu, aż szyba delikatnie nie pękła przy boku... odpadła trójkątna część, osłabiając chyba resztę prostokątnej, szklanej tafli... traf chciał, albo i głupota, że kumpela postanowiła chyba złapać tą szybę, czy ją przytrzymać, ja już sam nie wiem... koniec końców szyba pękła w połowie, i górna część uderzyła koleżankę po łapie... wiecie zapewne jaki był tego koniec...? Ano taki, że następnego dnia założono jej na rękę 15 szwów, ma coś nie tak ze ścięgnem, i łapkę w gipsie... ten abłogosławiony stan utrzyma się ponoć przez 6 tygodni... Tak się właśnie bawią dzieci na północy:) Nie przyjeżdżajcie, jak nie macie mocnych nerwów.
Nie byłbym sobą, jakbym nie napisał kilku słów o zyciu osobistym... a jakże! Sprawa o tyle jest dobra, że powoli krystalizuje mi się cały kobiecy obraz w moim pogmatwanym przez to życiu... Sprawa Emilki jest prawie wyjaśniona... rozmawiałem z nią jakiś czas temu... ten jej chłopak, jak przewidywałem, wyjeżdża, teraz chyba na stałe do Niemiec... podobno prawie pieski go złapały tutaj u nas w mieście... pewnie biedaczek się przeląkł i wypiernicza. Emilka - ofkoz ciężko załamana, zapłakana, jak sama pisze, i w ogóle zastanawia się co ze sobą zrobić... Tak, czy inaczej, jak sama dodaje, będzie z nim starać się być razem, jak skończy szkołę, to pojedzie do niego i w ogóle bla, bla... Niech robi, co chce... niestety moje drzwiczki się zamknęły przed nią... Aczkolwiek nie wykluczam motywu, że ona będzie czegoś ode mnie oczekiwać... niestety, czas idzie do przodu...
A ten czas właśnie, w piątek wieczór i w sobotni dzień spędziłem z Justyną... byłą dziewczyną mojego kumpla... Nie kryję, że coś może z tego być... dlaczemu? A dlatemu, że dziewczyna jest atrakcyjna i można z nią normalnie porozmawiać... nei tylko o durnotach, ale i na bardziej... hm... na inne tematy:) Jest po prostu inteilgentna... nawet głupoty schodzą na bardziej inteligentne tematy, dzięki temu jakoś się nie nudzę.. nawet w rozmowie czuję się zaangażowany. Podoba mi się to... jakoś nie spotkałem jeszcze na tyle inteligentnej dziewczyny (to autopochwała?), z którą mógłbym normalnie porozmawiać, nie czując się od niej >wyższy<. Wstępnie jestemz nią umówiony na przyszly weekend, ale z przyczyn koleżankowo-osiemnastkowych, które ona ma u siebie (uczy się w innym mieście), do końca nie wiadomo jak to będzie wyglądać... tak czy inaczej jeden tydzień ferii mamy razem... czemu mi się wydaję, że maturalne rzeczy będą wtedy zepchnięte na drugi plan...? Tak czy inaczej nie ma co wyprzedzać faktów...
Ogół... 7+/10