Winter Holidays
Jak wcześniej - nie zrobiłem prawie nic w kierunku nauki:) No zwyczajnie czytam >Rozmowy z Katem< dalej.. przebrnąłem przez około 120 stron... na 400 całego wydania. Za pasem jeszcze napisanie pracy z polaka i histy - choć z tym nie powinno być większych problemów.
Dziś na dodatek dostałem SMSka od siostry z Niemiec... zapraszała do siebie na tydzień; wyjazd w pełni sponsorowany. Poznałbym wreszcie jej przechodniego narzeczonego, bo z tymi jej chłopakami to istna telenowela brazylijska. No, w sumie było ich dwóch, ale podobno kocha jednego, tego, z którym jest teraz... to nic, że chłopak jest z Maroka:)
Natomiast znajomość z Koleżanką, nazwijmy ją wreszcie i używajmy na razie tego imienia - Justyna, rozwija się w bardzo szybki i bujny sposób. Nie tam, żebym był jakoś przeciwko... jest całkiem nieźle... Poza tym usłyszałem dziś od niej kilka komplementów, na które każdy facet jest łasy. Po prostu z takim impetem przypierdoliła w moją próżność, że aż mi się słodko zrobiło...
Rozmowa zeszła jakoś na motyw naszego spotkania... bo i z tym była niezła zabawa.. w sumie Ona myślała, że ja żartuję z tym, że chciałbym, żeby do mnie przyszła... wyszło tak, że do ostatniej chwili nie wiedziała, czy jestem poważny. Byłem. Wskazałem jej miejsce, w które ma przyjść. Ofkoz się zgubiła (). Poszedłem po nią.
Pierwsze spotkanie było całkiem miłe. Początkowo gładko przeszło przez granicę dotyku. Potem było przytulanie - horrory wieczorem to wyśmienity patent na tą rzecz, jakby nie patrzeć. Potem jakiś czas się nie widzieliśmy (Ona uczy się w innym mieście). Myślałem, że znajomość się ochłodzi, podobnie, jak to było eony temu z Renatą. Ale jednak nie. Jedno spotkanie... drugie. Trzeci to był juz przypięczetowaniem dłuższej znajomości z możliwością metamorfozy w coś innego. Gwoździem do tej trumny (??) był bezczelny pocałunek. Nie, żeby ktoś go nie chciał, nikt się za bardzo nie opierał, ale czegoś tak długiego w życiu swoim krótkim jeszcze nie robiłem. (U)Bite 5-10 min. Jak mi dziś powiedziała - zobaczyła wtedy po nim chyba wszystkie gwiazdy. Po jakimś czasie dodała, że nikt jej tak jeszcze nie całował, że rzeczywiście jestem o wiele bardziej doświadczony, niż jej się wydawało... przynajmniej w tej kwestii. Zdziwiła się nieźle, kiedy jej powiedziałem, że jest praktycznie trzecią dziewczyną jaką całuję. Kolejne komplementy dotyczyły wieku... Jakoś wyszło tak, że odpowiadają jej chłopcy starsi od niej. Fakt - jest młodsza o rok. Argumentowała to poczuciem bezpieczeństwa i mojego, pozornie, większego doświadczenia.
O dziwo nie tylko te sprawy układają się świetnie. Mogę wreszcie z kimś porozmawiać na poziomie, czego, nie ukrywam, brakowało mi mocno. Nawet z kumplami już nie wystarczały rozmowy; większość tematów przegadanych. Tutaj jest nowa gleba do zasadzenia ziarenek konwersacji. Nawet nie tylko na tematy czysto >inteligentne< czy >naukowe<. Po prostu rozmowę można przekierować na inny tor bez przejmowania się, że rozmówca nie załapie o co biega. Jakoś przy niej nie mam zahamowań. Bez problemu nawet zahaczyliśmy (znaczy się ja) o temat sexu. Z Nią. Powiedziała, że nie ma się co spieszyć, że jest czas. I to nie w sensie postanowienia, zapytała mnie też o to. Potwierdziłem.
Jak na mnie rokuje to bardzo ciekawe sytuacje na przyszłość.
Pozdrawiam.