• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 27 stycznia 2005


Winter Holidays

Tia... jakby nie patrzeć, przebiegają w całkiem ciekawy sposób... choć to już ich schyłek, wydarzyło się całkiem sporo...:)
Jak wcześniej - nie zrobiłem prawie nic w kierunku nauki:) No zwyczajnie czytam >Rozmowy z Katem< dalej.. przebrnąłem przez około 120 stron... na 400 całego wydania. Za pasem jeszcze napisanie pracy z polaka i histy - choć z tym nie powinno być większych problemów.
Dziś na dodatek dostałem SMSka od siostry z Niemiec... zapraszała do siebie na tydzień; wyjazd w pełni sponsorowany. Poznałbym wreszcie jej przechodniego narzeczonego, bo z tymi jej chłopakami to istna telenowela brazylijska. No, w sumie było ich dwóch, ale podobno kocha jednego, tego, z którym jest teraz... to nic, że chłopak jest z Maroka:)
Natomiast znajomość z Koleżanką, nazwijmy ją wreszcie i używajmy na razie tego imienia - Justyna, rozwija się w bardzo szybki i bujny sposób. Nie tam, żebym był jakoś przeciwko... jest całkiem nieźle... Poza tym usłyszałem dziś od niej kilka komplementów, na które każdy facet jest łasy. Po prostu z takim impetem przypierdoliła w moją próżność, że aż mi się słodko zrobiło...
Rozmowa zeszła jakoś na motyw naszego spotkania... bo i z tym była niezła zabawa.. w sumie Ona myślała, że ja żartuję z tym, że chciałbym, żeby do mnie przyszła... wyszło tak, że do ostatniej chwili nie wiedziała, czy jestem poważny. Byłem. Wskazałem jej miejsce, w które ma przyjść. Ofkoz się zgubiła (). Poszedłem po nią.
Pierwsze spotkanie było całkiem miłe. Początkowo gładko przeszło przez granicę dotyku. Potem było przytulanie - horrory wieczorem to wyśmienity patent na tą rzecz, jakby nie patrzeć. Potem jakiś czas się nie widzieliśmy (Ona uczy się w innym mieście). Myślałem, że znajomość się ochłodzi, podobnie, jak to było eony temu z Renatą. Ale jednak nie. Jedno spotkanie... drugie. Trzeci to był juz przypięczetowaniem dłuższej znajomości z możliwością metamorfozy w coś innego. Gwoździem do tej trumny (??) był bezczelny pocałunek. Nie, żeby ktoś go nie chciał, nikt się za bardzo nie opierał, ale czegoś tak długiego w życiu swoim krótkim jeszcze nie robiłem. (U)Bite 5-10 min. Jak mi dziś powiedziała - zobaczyła wtedy po nim chyba wszystkie gwiazdy. Po jakimś czasie dodała, że nikt jej tak jeszcze nie całował, że rzeczywiście jestem o wiele bardziej doświadczony, niż jej się wydawało... przynajmniej w tej kwestii. Zdziwiła się nieźle, kiedy jej powiedziałem, że jest praktycznie trzecią dziewczyną jaką całuję. Kolejne komplementy dotyczyły wieku... Jakoś wyszło tak, że odpowiadają jej chłopcy starsi od niej. Fakt - jest młodsza o rok. Argumentowała to poczuciem bezpieczeństwa i mojego, pozornie, większego doświadczenia.
O dziwo nie tylko te sprawy układają się świetnie. Mogę wreszcie z kimś porozmawiać na poziomie, czego, nie ukrywam, brakowało mi mocno. Nawet z kumplami już nie wystarczały rozmowy; większość tematów przegadanych. Tutaj jest nowa gleba do zasadzenia ziarenek konwersacji. Nawet nie tylko na tematy czysto >inteligentne< czy >naukowe<. Po prostu rozmowę można przekierować na inny tor bez przejmowania się, że rozmówca nie załapie o co biega. Jakoś przy niej nie mam zahamowań. Bez problemu nawet zahaczyliśmy (znaczy się ja) o temat sexu. Z Nią. Powiedziała, że nie ma się co spieszyć, że jest czas. I to nie w sensie postanowienia, zapytała mnie też o to. Potwierdziłem.
Jak na mnie rokuje to bardzo ciekawe sytuacje na przyszłość.
Pozdrawiam.
27 stycznia 2005   Komentarze (2)
Chaos_angel | Blogi