• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 20 lutego 2005


Ptyś

Hm.. no dobra... delikatnie mnie to zaskoczyło... miło-zaskoczyło... ale od początku...
Piątek jak zawsze - wyczekiwanie na wieczór. Już nawet pierwiastek chaosu sprawił, że mama wyszła, obwieszczając Dobrą Nowinę w postaci wolnej chatki. eSeMeS do Ptysia, że wolny domek, żeby wpadała...
Zaczęło się od tego, że nie... Ptysiek podał jakieś argumenty, przeciwko którym nie chciałem występować. Więc nie zrobiłem tego...
Poszedłem na zwyczajny kompromis (a co tam, niech stracę!:P). Po niedługim czasie trafiłem do Niej.
Zwyczajne siedzenie. Zwyczajny film. Ze starymi w drugim pokoju. Zwyczajne... do momentu, aż ona zaczęła mnie całować. Nie, nie normalnie... ale działania operacyjne tej części pozostawimy za delikatną mgiełką prywatności. Koniec końców moje rączki powędrowały gdzieś pod Jej bluzeczkę i stanik... niedopsh, niedopsh... starzy mogą wpaść. TO chyba było jeszcze fajniejsze:) Po chwili do rączek dołączył języczek... yh... te kobiece dźwięki w stylu odlatuję... o kurcze, rodzice w drugim pokoju!. Skończyło się... tym, że nic się złego nie stało...:) Na szczęście.
Za to sobota przyniosła dość ciekawe zwroty akcji... Początek prosty - od kąpieli. Ptysiek miał wpaść koło jedenastej. Jak zawsze - punktualnie, no prawie, ale uprzedziła MeseM, że się spóźni kilka minutek. I była.
Początek to zrób mi herbatkę. Zonk. To był rewanżyk za mój prezencik wanentynkowy. Przyniosła mi misiaka pachnącego Jej perfumami, tłumacząc to artykułem traktującym o tym, że kobiety, które zostawiały sobie np. szafę pełną ubrań swojego faceta nei miały ochoty na zdradę... poszła podobno tym samym tropem:) Do tego dołączyła swoją fotkę, o którą Ją prosiłem jakiś czas... ot taki Ptyś w drzwiach w samym ręczniczku... palce lizać. Do tego poprosiła dwa małe talerzyki, bo kupiła nam po... ptysiu:) Miło.
Reszta należałaby do sfery wytwarzającej się między ludźmi, którzy coś do siebie czują i w pewnym momencie poznają swoje ciała... Więcej powiedzieć nie wypada... zachowajmy tedy nieco pruderii:)
Jednak było bardzo miło...
Pozdrawiam.
20 lutego 2005   Komentarze (2)
Chaos_angel | Blogi