4 + 1 gives Friday
Aż mi się chce ręce zatrzeć... nie, nie z zimna, które obniża niebieskawą skalę za oknem do dziesiątki poprzedzonej poziomą kreską. Zwyczajnie, ze... szczęścia? Hm... być może i tak... Coś ciekawego, jakieś milusie uczucie. A to dlatego, że oczywiście przyjeżdża Kochanie...
Już w mojej głowie zaczynają kiełkować najrózniejsze możliwości zabawy... Nią:) Po ostatnim weekendzie tylko sobie narobiłem apetytu.
Najfajniejsze jest to, że się dowiedziałem, że przyjeżdża do mnie rodzinka. Ot, na święta, zwyczajnie. Tak, wielkanocne, jakie by inne? Ale u mnie w familii to nie to co z normalnymi. Te czubki chcą przyjechać tydzień wcześniej... czyli w poniedziałek. Tydzień, czujesz wiaro? Ale, jakby tego było mało, chcą też przedłużyć sjestowy okres o deliakny tydzień. No porażka. Dwa tygodnie. Nie no, spoko, przyjeżdżajcie, nie pytajcie o zdanie... co, matura...? Eee tam, spoko, samo się nauczy:/
Nie byłbym taki rozgoryczony, gdyby moja rówieśnicza familia nie wprowadzała tutaj, w moich progach takiego zamieszania. żeby to siedziało na d**ie i spokój... a to łazi, gada, wrzeszczy, kłóci się, znowu wkurzający smród papierosów. Już jak matka pali rano doprowadza mnie to do zwykłego szału. Nie wiem dlaczego, takie uderzenie tej całej chemicznej ściany w nozdrza wyzwala we mnie normalnie agresywne fizjologicznie reakcje. Momentalnie przyspiesza mi puls, czuję, jak coraz szybciej bije serce. Czuje się w gardle ten pier...lony smród, zwyczajny kurna swąt palonych opon i hgw czego jeszcze. Tak czy inaczej bardzo denerwujące, nie wiem, czy tylko ja tak na to reaguję, ale muszę coś z tym zrobić.
A więc z tymi wszystkimi denerwującymi przymiotami zwali mi się rodzina na dwa tygodnie. Ferie se kurna urządzili no... Ale gdyby dało się to im jakoś delikatnie wyperswadować...? Hm... może podsunąć jakoś pomysł, że może to kogoś wkurwiać, albo zwyczajnie nie byćna rękę?:)
Teraz ciężko mi wykrzesać z siebie jakieś pozytywne emocje, które mógłbym skierować w kierunku poprawy stanu wiedzy z zakresu materiału wymaganego podczas trwania new matura exam. A przy tej pomocy ze strony rodziny... załamię się:) Ale, prawdę mówiąc, jestem taką dziwną maszyną, że kiedy oni są u mnie, jakoś bardziej się izoluję, np. czytając książki, czy w ogóle robiąc rzeczy przeznaczone dla jednej osoby.
Może tutaj wionąć ode mnie.. hm... małym poczuciem zycia rodzinnego, ale to jakoś chyba nie tak. A może...? No nie wiem, tak czy inaczej fajnie jest, jak przyjeżdżają na kilka dni... w porządku jest dwa, tzn. przyjazd, noc, dzień [czas, kiedy jest widno] i wyjazd. Takie coś to siur, ofkoz, nie ma sprawy. Ale jak ktoś siedzi komuś na głowie dwa tygodnie... to już chyba coś nie tak jest...? Choć z drugiej strony jak się dostanę na studia, jakie będę chciał, wyjdzie, że będę mieszkać u nich okrągłe 5-6 lat; tak to przynajmniej wygląda z obecnej perspaktywy. Możliwe też, że nie będe mieszkać po jakimś czasie z nimi, że znajdę sobie coś w pojedynkę [samodzielność?], ale narazie ma to raczej przedstawiony wcześniej obraz.
I jak zawsze zboczyłem delikanie z tematu. Zaczynając od Ptysia, skończyłem na studiach. Co z tego, skoro i tak zapamiętacie tylko te ostatnie zdania...?