The Wind of Changes
Nie wiem dlaczego, ale jakoś łatwiej mi się tego uczyć, nie męczę się tak bardzo jak przy hiście. Jak na razie przeleciałem przez podręcznikowe społeczeństwo, a dziś pojechałem z państwem w repetytorium. Całkiem to... jadalne.
Weekend jak zawsze milusi:) Żeśmy z Kochaniem troszkę pobrykali... Ale niestety nie obeszło się też bez lekkiego bólu...
Odniosłem wrażenie, że albo Ona nie wierzy w to, co Jej mówię... tzn. w to, co do niej czuję, albo mówię to nie za często. Z drugiej strony zaskoczyło mnie dość wymuszenie mojego obiecaj... przed poznaniem podmiotu obiecywanego. Okazało się, że obiecałem odejście od Kochania w momencie, kiedy mnie o to poprosi. Hyh, wycofałem się z tego. Wydaje mi się, że Kochanie za wiele myśli... za wiele też nachodzi Ją czarnych myśli...
Poza tym informacja z ostatniej chwili, informacja, która ponownie sprawiła, że poprawił mi się humor, a możliwość przyjęcia na studia stała się ziszczalną rzeczywistością; zapraszam.
Pozdrawiam.