Bez tytułu
Zmęczony wyraźnie tym jestem... choć to i tak zapewne tylko chwilowe. Jakby nie było chcę, żeby to się już skończyło.. wtedy sobie powiem, że nic więcej jak na swoje siły zrobić nie mogłem i zaczniemy wakacyjki.
Dni zaczynają się przeraźliwie wydłużać pomimo nauki. Od rana do zaśnięcia przybywa coraz to więcej godzin, których nie sposób zapełnić... komp staje się namiastką tego, jaką przyjemność dostarczał kiedyś; nauka zaczyna zwyczajnie męczyć, a z drugiej strony za niedługo nie będzie się już (do) czego uczyć; co ja potem będę robić - normalnie nie wiem.
Podobno siostra ma przyjeżdżać z niemiec w czerwcu. Choć umawianie się z nią to nie to co z normalnym... ale jak przyjedzie, może wybędę do niej na jakiś czas... może zahaczę się w jakiejś robocie, może tylko pojadę obadać jak to wszystko u niej wygląda...
Na razie jednak muszę dociągnąć maturę do końca, załatwić sprawę z wojskiem, bibliotekami i składaniem papierów na studia...