Bez tytułu
1) Piątek, jutro zaczyna się ciąg wykładów (zaczynam od końca i rzeczy najmniej ważnych, jednakże też dołujących)...
2) Poranna rozmowa z Kochaniem... chociaż to ma swój szczególny charakter, tą sprawę jednak przemilczę, od dziś do końca...
3) U siostry w domu od rana nerwówa... tzn. od rana, kiedy to przyjechałem i na chatę trafili nowi współlokatorzy siostry... po jakimś czasie zaczęły się telefony teściowej dziewczyny, zaczęły się łzy, nerwy niepotrzebne, stres... nie lubię takich atmosfer... ok, może być stres, ten dopingujący, ale to, co się tutaj wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie... źłe to na mnie wpływa; ewidentnie...
4) Teraz jeszcze Kochanie do mnie pisze, że musiało szybciej uciekać z komputerka, bo tata ją pogonił... a jeszcze przed chwilą się Jej chwaliłem, że dobrze, że nie mam takich problemów z teściową, jak koleżanka zza ściany...
Jak nie kijem go, to pałką, prawda...?
Pozdrowienia dla zestresowanych.