Bez tytułu
Na szczęście... podróż powrotna nie napawała dobrą emocją do świata... ale wróciłem.
Niestey za tydzień znów trzeba jechać, bo facet wymyślił sobie egzamin w terminie niezjazdowym z prawoznastwa.
Jak wszystko się ułoży - w tym samym prawie czasie przyjdzie zaliczyć filozofię. Wtedy już będzie po sesji...
Tymczasem obmyślam plan wpadnięcia do Solei do S. A dokładniej czas... może św. Walenty coś podpowie...?