• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 10 lutego 2006


Bez tytułu

Dziwne to życie jakieś...
Tyle mogę powiedzieć po kilku, niespójnych przemyśleniach...
Rozmawialiśmy wczoraj jakiś czas z Poohem na gg; o miłości itede. Dziś przesłuchałem dokładniej kawałek Incomplete. Panjowie śpiewają, że I`m awake, but my world is half asleep (ofkoz bez Ciebie). Rzeczywiście...
Bo co robimy bez Nich (tutaj pytanie retoryczne do tych, którzy posiadają swoje lepsze półówki)? Kiedyś się egzystowało, starało nie-zasnąć w życiu, ciągnęło się żywot, aby do następnego dnia, aby do następnego, a nuż pojawi się ktoś na horyzoncie? A jak się pojawił, pojawiała się też płonna nadzieja, która znikała tak samo jak się pojawiała... i znowu to samo, od nowa...
Ale kiedy się wreszcie spotkało lepszą połówkę było dobrze... ba! - było świetnie. Zdawało się,i zdaje nadal, sprawę z tego, że jednak warto było czekać, wstawać każdego dnia, żyć tylko po to, żeby dożyć następnych tygodni, że to wszystko miało sens, bo te kilka chwil ze znalezioną osobą wynagradzało wszystko to, co było. Zdawało się, że właśnie na to oczekiwało się całymi dniami i nocami; kilka chwil dających nadzieję na lepszą przyszłość...
Jak łatwo to zepsuć? Niepomiernie łatwiej, niż zbudować... jedno nieuważne słowo, które zraniło, które zmieniło... głupstwo, które zmieniło do siebie nasz stosunek... zmieniło... może rozbudowało..? W inny sposób, niekoniecznie w dobry... Ale jednak, nikt przecież nie mówił, że nauka musi być przyjemna i bezbolesna... A kiedy się sobą znudzimy..? No cóż... być może to nie to...? Ale razem spędzone chwile zostają, dają siłę. Razem spędzony czas daje doświadczenie, wie się już, czego się szuka, a czego nie... Uświadamia.
Miałem dziś pojebany sen. Niedawno nawet się z Solei nieco posprzeczaliśmy z tego powodu. Tzn. raczej to było przekomarzanie, bo chyba nie można nazwać powodem kłótni treści snu...? Tak czy inaczej sam sen w sobie, patrząc egoistycznie był całkiem... oryginalny... choć jak przypominam go sobie dokładniej, miało to w moim odczuciu jakiś głębszy sens. Wolałbym jednak zobaczyć w nim inną osobę. Drugą połówkę...
A może i nie, lepiej zapomnieć o tym całym badziewie. Głupi sen. Mocno.
A teraz... a teraz przygotowania do mini-zlotu. Dwa egzaminy: sobota - wstęp do nauk prawnych (mam do zrobienia jeszcze 5 zagadnień do godziny mniej więcej 17 [przyjeżdża Solei], na ogólną sumę 20), niedziela - filozofia, a dokładniej etyka i metafizyka... nic z tego jeszcze nie umiem (tzn. uczyłem się kiedyś, ale do powtórzenia jeszcze trochę zostało... nikt nie mówił, że trzeba spać całą noc...). We wtorek natomiast normalny egzamin z ekonomii. Jak znów nie zaliczę, to się mocno zdenerwuję. A po wtorku, niestety późno to późno, ale zapewne napieram do Solei, do S. Taki mały, walentynkowy prezencik. Niestety jawny.
A kolejny weekend to znowu zlocik, tym razem z dodatkowymi przedmiotami, ćwiczeniami nie tylko językowymi i powywracanymi do góry nogami godzinami. Nie wiem co mam tam wziąść, ile, na ile i w ogóle nic nie wiem:P
Muszę to jeszcze przemyśleć... Tymczasem...
Pozdrawiam.
10 lutego 2006   Dodaj komentarz
Chaos_angel | Blogi