Bez tytułu
Czy to prawda...? Nie wiem, ale niekiedy przynosi ulgę; nawet wiadomość, że cierpi ktoś bliski, przynosi w pewnej mierze ulgę. Dobrze, ból uszlachetnia;) (nawiązanie do poprzedniej notki, dla mało qmatych)
Godzina wczesna niestety. Niestety też, albo i stety, obudziłem się sam. A raczej napór wypitego wczoraj piwka na pęcherz postawił mnie na nogi. Wstałem więc. Za niedługo lecimy do pracy... hym... no, moze to zbyt poetycko powiedziane... lecimy robić pieniądze. Literalne coś z niczego... dobrze przynajmniej, że pracuję tylko i wyłącznie na siebie, w nienormowanym wymiarze godzin i ustalam sam sobie stawkę godzinną...