Bez tytułu
400 notek już tutaj napisałem... ta jest 401. bodajże. Jak tak sobie o tym pomyślałem... wiele rzeczy się wydarzyło w czasie tych czterusty notek. I to bardzo dużo. Nieszczęśliwie i głupio się zakochałem i znalazłem moje Prawdziwe Kochanie. Skończyłem szkołę i zacząłem nową. Student, jak to kiedyś miało być... Jest więc. Jeszcze więcej ma zamiar się zmienić, mam nadzieję, że się zmieni, że się poukłada nam, ze będziemy mogli wreszcie stworzyć to wspólne mieszkanko, żyć tak, jak chcemy...
Do tego czasu jednak jeszcze kilka miesięcy... w tym czasie Kicia dostanie wyniki egzaminów i informację na jakie uczelnie się dostała... a najsampierw - moja sesyja... jutro egzamin z logiki, ok, przyznam się, nic nie umiem:) Wychodzę z założenia, że skoro to logika, wystarczy logicznie myśleć;) W poniedziałek socjologia... podobnie jest jak z logiką. Tyle, że tutaj raczej socjologicznie się nie pomyśli. Za to liczę na moją mózgową burzę, jaką tam rozpętam. Za to teraz moje mózgowie staram się przeznaczać na dwa koloski (nie, nie kolokwia, na kolosalne przedmioty) - historię polski, z której gościu, jak to powiedział: będzie wymagał obszernej wiedzy... no i ofkoz prawo rzymskie, któe powoli jest przez ogół braci studenckiej oswajany...
A więc do do przodu.