• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 29 lutego 2004


Bez tytułu

Niedziela... obudziłem się około dziewiątej. Ostatni dzień ferii. Poleżałem jeszcze. Leżenie zamieniło się w drzemkę prawie do dwunastej. Wstałem. Jednak dziś nie do kompa od razu. Poszedłem do kuchni. Mama wróciła z jakimiś torbami, zakupy, coś na obiad. Usiadłem. Zaczęliśmy rozmawiać. Nieczęsto się namto zdarza. Nieczęsto jest ku temu okazja, każdy zabiegany, etc. Nieczęsto jest też ochota. Jednak teraz była, była ochota, był czas, było wszystko. Usiadłem na stołku, mama coś robiła, coś do obiadu. Zaczęliśmy rozmawiać, o róznych rzeczach. Zeszło na siostrę. Potem ja zacząłem mówić. Ogólnie, o wszystkim. Potem zszedłem na temat tego, co chciałbym robić po szkole...

Otóż prawda jest taka, że nie wiem, co chciałbym robić. Właściwie nie chcę się podporządkować temu wszystkiemu, jakby to można popularnie nazwać - systemowi. Mdli mnie, jak myślę o moim życiu w kategoriach początkowej nauki, zarobku, zakładania rodziny. Między tym wszystkim jest szukanie szczęścia, którego osiągnąć po prostu nie można w tym całym syfie. Jeżeli juz je zdobywamy, to tak boimy się je stracić, że przyprawia nas to o wrzody. Koćzy się jednak na tym, że nie ma szczęścia, jest frustracja.

Nie widzę siebie w tym wszystkim. Niewiem, czy naoglądałem się telewizji, czy jestem po prostu pod tym względem wypaczony, ale czuję, że nei spełnię się w tej roli. Nie chcę zapierdalać jak wół do 65 roku życia, żeby potem dostawać marną emeryturę, która zresztąi tak nei będzie potrzebna, bo i tak do grobu się położę. Poza tym widzę to, czego nie widać i wydaje mi się, że poza tym popularnie zwanym "spełnieniem", pod którym kryje się dobry start, szkoła, nauka, dobrze płatna praca, założenie rodziny, itd., jest jeszcze coś. Coś, czego nie osiąga się pracą dla szefa, płaceniem podatków... Chcę to poznać. I napewno nie w Polsce. Chcę się stąd wyrwać. Nie do kosmopolitycznych, dobrze rozwinięych państw, chełpiących się swoim potencjałem gospodarczym. Na pierwszy rzut oka to głupie, nawet mi się to takie wydaje, kiedy o tym myślę, ale taką prawdę chyba znalazłbym gdzieś w Azji. Chciałbym dostać się do jakiegoś klasztoru, zamieszkać z mnichami, poznać ich życie, ich prawdę, ich filozofię. Nawet mi sięto wydaje nieziszczalne. Ale coś mi mówi, że tak powinno być. Chciałbym po prostu zamieszkać z takimi ludźmi, oderwać się od całej cywilizacji, nauczyć się czegoś od nich.

Każdy mówi o stawaniu się mężczyzną. Zalicz panienkę... posiadaj kasę... Co to wszystko jest? Jak na mnie totalne nic. Chcę stać się mężczyzną, nie w taki sposób. Chcę dojrzeć w życiu jakąś prawdę, chcę dojrzeć sens. Tutaj tego nei zrobię. Poza tym moja młodość dodatkowo rozgrzewa mi krew w żyłach, pcha gdzieś w nieznane. A nieznane to to jest, tak jak wielkie ryzyko. Z tego, co wiem, gdybym pojechałdo takiego Tybetu, musiałbym jechać około tygodnia samym pociągiem do Mongolii, stamtąd dopiero do Tybetu. W nieznane, wśród nieznanych ludzi. W nieznaną kulturę, w nieznany język. Z chęcią. Tylko z tym.

Tak, to wydaje się szaleństwem, dodatkowo dla wzykłego czytelnika. Jednak to nie jest mój świerzutki pomysł, myślałem już o tym jakiś czas. Jednak nawet teraz nie jestem przekonany. Rozważam wszystkie "za", wszystkie "przeciw"... Hehe... rozważam... 18 lat, człowiek decyduje o sobie. Dobrze, że pod tym względem mam matkę w porządku. Rozmawiałem z nią dziś o tym... Początkowo traktowałą to jak żart... potem powiedziałem jej co i jak, ogólnie o wszystkim, że nie chcę tak żyć, jak wszyscy, że chcę sięwyrwać i to nie do miasta, żeby rzucić się w wir systemu, ale dokładnie w innym kierunku. Coś mnie ciągnie...
Zastanawiam się, czy mi "przejdzie"...?
29 lutego 2004   Komentarze (4)
Chaos_angel | Blogi