• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 02 kwietnia 2004


Patyk

I kolejny piątek... od piątku do piątku...

Poszedłem dziś siętroszkę odprężyć, powymiatać w kosza; jak zawsze na kotłownię. To nic, że wiał taki zajebiście zimny wiart i były jakieś 2 stopnie... Dało się grać.

Wróciłem do domq nieźle styrany. Choć nawet nie było żadnego mecza, ot tak sobie pograłem z qmplem, to jakoś się zmęczylem. Ofkoz nie chodzi się, przynajmniej na kotłownię, po to, żeby grać, a bynajmniej naszez qmplem wypady tam przemieniły się w pole do niezłych pogadanek na tle plotkarskim. Pogadaliśmy sobie to o tej dziewczynie, to o tym kolesiu... No i nieźle było.

Kiedy wróciłem, spostrzegłem, że jestem sam. W sumie lubię samotność. Pozwala się "otworzyć". Trochę posiedziałem przy kompie. Przyszła mama. Poszedłem z nią do kuchni, ona robiła coś do jedzenia, ja stałem i patrzyłem.

W pewnym momencie zobaczyłem, jak chodnikiem idzie jakaś osóbka, całkiem dobrze mi znana. Tak, tak... Monika. Zreflektowałem się: przecież nie było jej w szkole, gdzieś tam pojechała... dlaczego tu, teraz...? I w pewnym momencie przypomniałem sobie, że przecież ma dodatkowy angielski i pewnie idzie teraz do domu... dokładnie... idzie, sama, bez nikogo, nawet bez żadnej koleżanki. Pomyślałem o tym, o czym mówił qmpel na koszu, że "z wszystkiego żartuje"(ofkoz Monika). Racja.. ma taki wesoły charakterek, w którym się chyba zakochałem. I pomyślałem, że rzeczywiście ma świetny kontakt z ludźmi, takiej osobowości jeszcze nie spotkałem, ale jednocześnie pomyślałem, że nie ma osoby, dla której mogłaby się wyżalić, której mogłaby powiedzieć co ją boli. Nie wiem, czy tak jest, tak mi się wydaje. Ma wokół siebie wielu ludzi, otaczają ją szczelnie i szczelnie wypełniają jej czas. Może aż zanadto? Pomachała do przejeżdżającego samochodu; pewnie kolejny kolega - pomyślałem. I dalej ze swoimi rozpuszczonymi, poskręcanymi włosami rozwiewanymi przez wiatr szła w kierunku domu.

Coś mnie wtedy ruszyło. Tak miałem swoje postanowienia, potrafiłem się "obronić" przed tym jej wpływem. I udawało mi się to. Ale ta "skaza" odzywa się we mnie co jakiś czas. I choć sprawia coraz mniejszy ból, to jednak jest. I w tym właśnie momencie chciałbym jej jakoś pomóc. Pomimo tego, że w szkole prawie kompletnie ją ignoruję, że od jakiegoś już czasu nie rozmawialiśmy, to dalej jest mi jej żal, i co będę ukrywać - gdyby tego chciała, na jedno skinienie aportowałbym jej patyk

02 kwietnia 2004   Komentarze (6)
Chaos_angel | Blogi