Wekejszon
Jakoś ostatnio nie chciało mi się pisać notek, może nie było czasu, a może poprostu nie miałem do tego nastroju...?
Rzeczywiście, po ognisku, po tym wszystkim, po tym, czego się dowiedziałem, troszkę się przybiłem. Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni. I rzeczywiście, byłem już tyle razy kopany, nawet na leżąco, że się to uodporniłem. Puszku, masz rację, trzeba takie rzeczy walić, umieć się uodpornić, jednocześnie pozostawić gdzieś furktę, która pokazuje nam szansę na możliwe szczęście przy jakiejś wartościowej dziewczynie.
Kiedyś interesowalem się magią. Ta... fajne, wiem, ale nie jak byłem 10-cio letnim dzieckiem. Całkiem niedawno, jakieś dwa lata temu. W sumie nie ważne czego się dowiedziałem. Chcę jednak nawiązać do jednej rzeczy; zapoznałem się z prawem magii, które określa tą dziedzinę, jako umiejętność manipulowania swoją psychiką. Po dłuższym zastanowieniu można dojść do wniosku, że magia to shizofreniczna dziedzina, w którą wierzymy tylko my i tylko my naszą "magię" widzimy. Co z tego...?
Otóż kiedy dowiadywałem się kolejnych rzeczy od Moniki, kiedy po raz kolejny byłem bity i kopany, używalem tej zdolności; zwyczajnego manipulowania sobą. Miłość to gra, w któej przegrywa pierwsza ta osoba, która wypowie słowo "kocham". Miłość to jednak takzę walka w samym sobie. Walka między sobą a przeciwnościami, drugą osobą, wątpliwościami. I nie ma w tym nic złego, jeśli walczymy. Walczymy i wygrywamy, bądź nie. Ja bardzo chciałem wygrać, wygrać za wszelką cenę. wyszedłem poza obowiązujące normy i zasady, wyszedłem dalej, tam, gdzie lepiej się nie zapuszczać. W walce zacząłem korzystać z niedozwolonych środków. Zacząłem modyfikować prawdę w sposób, który mi odpowiadał i w który sam mogłem uwierzyć. Dlatego moja agonia trwała tyle czasu. Dlatego ta walka trwała tyle czasu. I dlatego mógłbym powiedziec, że jestem całkiem wprawionym w tej dziedzinie magiem.
Kolejna sprawa, słowa kumpla, który mi powiedział rewelacje na temat Moniki... ta... w sumie wszystko ma dwie strony medalu. Jego słowa, prawda o niej doknęła mnie mocno; jednak rewers tej informacji leży głęboko we mnie i na ostatecznej drodze do zapomnienia o niej. W takich właśnie okolicznościach upada wyidealizowana postawa Moniki we mnie. Nie ma już dziewczyny, którą byłem tak zafascynowany kilka miesięcy temu. Wiele na to wpłynęło, ostatnia wiadomość to przypieczętowała. I nawet nie chcę wiedzieć do końca, czy jest ona prawdziwa. Łatwiej jest myśleć, że jest prawdziwa. łatwiej, bo nie ma jużwe mnie żadnej nadziei na bycie z nią. Chyba tak naprawdę nigdy nie mogło do tego dojść.
I właśnie od jakiegoś czasu stosuję to, o czym mówił Puszek. Od jakiegoś czasu leje na wszystko. Nie przejmuję się tym, co się stanie, i nie przejmuję się jeszcze bardziej tym, co się stało. Czas nerwy wysłać na wakacje, zresztą zasłużone. C`ya.