Indywidualizm... nie bez powodu ma to w sobie...
Zastanawiałem się nad czymś ostatnim czasem. Może nawet się nie zastanawiałem. Przyszło samo, co zresztą wywołało dość znaczne zdziwienie, bo mało kiedy nawiedzają mnie takie... spontaniczne myśli.
Tak czy inaczej zastanawiałem się nad pewnego rodzaju "samotnością", tą, która dotyka mnie. Zastanawiałem się, dlaczego zewsząd otacza mnie pustka... nie taka, że nie ma z kim pogadać, raczej taka, którą sam wytwarzam, albo coś we mnie ją wytwarza. Jeśli chodzi o szczegóły, mam kilku kumpli. Jednak nawet w ich towarzystwie często czuję, jakbym był odizolowany. Natomiast dobrze czuję się sam. Samotność to bardzo dobry towarzysz. Pomaga w dużej mierze odkryć samego siebie. Właśnie, odkryć, nie zawsze pomaga zaakceptować odkryte rzeczy... jednak zbaczam z tematu.
Wiele razy zastanawiałem się, dlaczego nie zachowuję się tak, jak spora część kumpli; widywałem całkowicie odmienne od siebie charaktery, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, nawet nadal się spotykam z takimi ludźmi. I nawet w pewnej mierze zazdroszczę im tej zdolności, zdolności rozmawiania o niczym. Osobiście nie potrafię rozmawiać, np. z dziewczyną o duperelach. Po prostu nie znajduje w tym sensu, co w prostej linii przedkłada się na ciszę w rozmowie. Podobno przyjaciel to osoba, przy której można milczeć, nie czując skrępowania. Są ludzie, przy których tak się czuję. I lubię ludzi, którzy się w ten sposób przy mnie zachowują. Którzy po prostu przez chwilę nic nie mówią, a nie na siłę próbują znaleźć jakieś tematy, żeby tylko zabić "nieprzyjemną ciszę". Kto powiedział, że ględzenie o duperelach jest przyjemne? A poza tym, co to ma niby dać? Co ma na celu takie gadanie? Jaka by nie była odpowiedź na to pytanie, faktem jest to, że częściej zachowuję milczenie. To po części dyskwalifikuje mnie przy niektórych "rozmówcach". Wytwarza się swoista pustka w ludziach.
Niedawno rozmawiałem na gadu z koleżanką z klasy. A że oboje byliśmy na %, zeszło się na dość szczere gadki. Powiedziała coś w stylu: "Są ludzie, obok których nie przechodzi się obojętnie, które są naznaczone czymś szczególnym. Ty jesteś taką osobą(...)". Kiedyś próbowałem siebie zakwalifikować do jakiejś "grupy". Wyszło, że jestem totalnym indywidualistą. Rzeczywiście, nie lubię się podporządkowywać, lubię robić to, co uważam za słuszne, co czuję, lubię robić to na co mam ochotę i ponosić za to konsekwencje; wysoko obliczam swoje możliwości i kiedy mam postawione przed sobą zadanie, próbuję je osiągnąć. Do tego dochodzi dość wysoka duma, która niekiedy mnie.. hm.. może wyróżnia.
Usłyszałem kiedyś, że jestem silny, że to mnie wyróznia, że poradzę sobie ze wszystkim, bo jest we mnei jakiś ukryty potencjał... może i to prawda... poza tym ludzie kwalifikują mnie raczej do kasty "inteligentnych"... wielu ludzi się boi mądrych; czują przed nimi może nie tyle respekt, co obawę przed tym, że mogą być oni niebezpieczni dla nich samych.
Ta.. do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wiele pomniejszych cech... jak np. specyficzne poczucie humoru, bezpośredniość, szczerość...
No i ofkoz naturalna bariera, którą wytwarzają faceci, przed jakimikolwiek innymi osobami, które chciałyby facetowi pomóc... u mnie zawsze jest ustawiona na autopilota i na pełną moc. Mało kiedy coś się przez nią przeciska.
Na koniec należy jeszcze dodać naturę - wyjątkowo skrytą i zamkniętą w sobie. "Locked up forever inside".
Pooh(atek) powiedział, że jestem fajny; może i tak jest, jest na gadu. Jeśli chodzi o real mało rozmawiam z ludźmi, jeśli juz, to "ze swoimi". Wirtualnie mogę być spoko, wyluzowanym kolesiem, z którym można pogadać, gorzej się robi, kiedy kiedy trzeba się spotkać w realu. Z góry zakładam, że takie coś jest niepowodzeniem; nie lubię ufać ludziom, w ogóle tego nie robię, nadzieję pokładam raczej w samym sobie, jedynej osobie na którą mogę w jakimś stopniu liczyć; nie zawieram też przez to za wiele znajomości - ograniczam się do niewielu ludzi. Naturalna obawa przed zdradą, obawa przed krzywdą... z każdym kolejnym "przyjacielem", przeważnie dziewczyną, coraz bardziej pogłebia się.
Ciąg dalszy może kiedyś nastąpi.