• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 16 maja 2004


It`s a Sunday, it`s a fine day...

Niedziela jak to neidziela... Wstaje się z zamiarem pójścia do kościoła... yy... WRÓĆ!

Niedziela jak to niedziela... Wstaje się, kiedy się już człowiek wyśpi, myśli z zamglonym impetem co miałdziś zrobić i siada do kompa. Tak też miało się stać; tym jednak razem otworzyłem oczka o ósmej.. a rczej sprowokował mnie do tego sygnał od Moniki. Spojrzalem na wyświetlacz komórki, leżacej pod łóżkiem... od razu czas... "ósma... wcześnie jeszcze". I w kimonko... pospałem do dziewiątej. Obudziłem się chyba sam. Chwila myśli... iść, czy nie iść, oto jest pytanie. Umówieni byliśmy z grupą na prawie-finalizację materiału projektu. Nawet miałem nie iść, ale ostateczną rzeczą było wzięcie kąpieli, ogolenie się i wio do kumpla na projekt.

Kiedy zaszedlem prawie wszyscy już byli. Była też Monika. Po tym wczorajszym SMSie do niej czułem się nieco niezręcznie, jednak nie na tyle, żeby nie powiedzieć jej "cześć", choć z drugiej strony nie wyszło mi chyba zbyt naturalnie. Tak czy inaczej po pewnym czasie zaczęliśmy "pracę". Praca jak to praca (w grupie), jedni robią, inni nie. Osobiście należałem do obu grup. Nie opowiadałbym tego, z pozoru niezaczącego wydażenia, gdyby się coś nie wydarzyło. I znów wydażyło się i nie za jednym zamachem.

Przy przerabianiu kolejnego tekstu na odpowiedni format, ktoś rzucił pomysł, żeby zacząć pisać wstęp (nie, to nie dziwne, że po roku pisania zaczyna się pisać wstęp:) ). Ofkoz padło na mnie... no wiec zacząłem.. Przyłączyła się do mnie jedna koleżanka, która swoją drogą zmienia chyba do mnie swój stosunek, albo tylko mi się tak wydaje. Pisaliśmy jakiś czas, choć wiadomo, że wspólne tworzenie nie wychodzi za długo, coś zawsze rozprasza uwagę... Tak więc po jakimś czasie nasza [bez]owocna współpraca skończyła się. Jechałem sam. W tym czasie ciągle z drugiej strony siedziała Monika. Był z nami koleś, który ją lubi chyba męczyć. No i ofkoz męczył;) Nigdy nie przepuszcza takiej okazji. Jużwcześniej, kiedy pisałem wstęp, jakby do mnie bliżej podsunęła się. Wiem jednak, że to nie było "bo chciała", po prsotu tak było, a ja to hiperbolizuję na swój własny sposób. Tak czy inaczej bylo miło... mógłbym nawet przysiądz, że poczulem ją przy sobie. Kiedy jeszcze zdolował ją kumpel, ta położyła na moje ramię głowę i tak "przytulała się" dłuższą chwilę. Przytulilem się do jej spiętych w kucyk, blond włosów, takich mięciutkich... początkowo się trochę... może obawiałem...? Potem jednak nie... Przytuliłem się do niej i cieszyłem się z tego. Poczułem, pierwszy raz od tak dawna, że była przy mnie... jakby wróciły czasy tych niewinnych przytuleń sprzed podjęcia mojej decyzji... ech... piękne czasy za mgłą... piękne, dobre czasy... Miło było... bardzo miło...

Zastanawiam się teraz, czy dobrze zrobiłem... znaczy czy dobrze, że jej powiedziałem co czuję... chyba jednak, pomimo tego wszystkiego, czego doświadczyłem - dobrze. Czegoś mnie to nauczyło, wzmocniło... Poza tym jakbym się czuł, gdybym jej tego nie powiedział... chyba bym sobie tego nie darował. Ale brakuje mi takiej właśnie fizyczności... przy niej...

Potem wróciłem do domku... Poszedłem do znajomych naprawić im kompa, ale sprawa była za "zabawna", więc wziąłem dysk twardy ze sobą. Pobawię się tutaj z nim;)

Potem zaczęła się dość szczera, interesująca i w ogóle "glonc" rozmowa z jedną dziewczynką z blogów... (wonderin` who...?:)). Rozmowa, która trwa jeszcze, należałoby dodać. Tak czy inaczej nikt nie nauczy odwagi faceta tak, jak kobieta - podrzymuję ten tekst w znaczeniu i brzmieniu. Poza tym... co ja będę rozmowę opisywać, jak ta osoba i tak wie o co chodzi...

16 maja 2004   Komentarze (5)
Chaos_angel | Blogi