• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 24 stycznia 2005


Eagle on snow

Dzień Święty Święcić...
No to uświęciłem, razem z Koleżanką.. poszliśmy razem na spacer cieszyć się pieknem świata boskiego, obrazem jego doskonałości na ziemi...
Mazury wyglądają iście pięknieo tej porze roku... Jakiej porze roku? Tej, kiedy spada taka ilość śniegu. To nie jest normalna rzecz.. oczywiście śnieg to nie jakieś objawienie, ale niekiedy pada w bardzo szczególny sposób... osadza się na niektórych rzeczach... na pieniach drzew... na znakach drogowych... zasypuje odważnie grubymi warstwami białego puchu samochody... toruje przejście z domu do sklepu...
Najładniej wyglądają chyba lasy o tej porze roku, w takim dniu... sypiący śnieg, jak kiście fantazyjnych owoców, obwiesza czarno-nagie, zmrożone gałęzie, przydając im fantazyjnej urody, którą nieczęsto się widuje... wszędzie, gdzie okiem sięgnąć widzi się biel... bezkresną biel stykającą się z pobrudzonymi, szaro-brunatnymi chmurami, zlewającymi się na widnokręgu z drzewami... niebo, ziemia i natura... stykające się w splecionym tańcu.
Przyjemna wydaje się cisza... Idąc, słyszy się tylko w oddali pojedyncze odgłosy cywilizacyjnych silników... w miarę odchodzenia od miasta, jest tego coraz mniej... mniej... mniej... aż wreszcie zauważasz, że jesteś na prawie że totalnym odludziu... nie - jest tu cywilizacja... jakieś domki... jakieś kurorty... opuszczone, ciche, bezgłośne... nie ma nawet spacerowiczów... tylko nasza dwójka... rozmowa, cisza i my.
Są tego i złe strony - niekiedy po prostu trzeba iść gęsiego. Albo wracać do domu w przemoczonych rzeczach. Choć z drugiej strony nie mogłem się oprzeć i nie paść na plecy na nieskażonym jeszcze nikim śniegu i nie wykręcić orzełka...:) Ładny wyszedł nawet... Koleżanka nie była dłużna.. tyle, że jej wyszedł aniołek.
Myślałem, że spędzimy dzisiejszego dnia ze sobą więcej czasu... wyszliśmy około 14:30. Wróciliśmy na miejsce, do cywilizacji, ludzi, samochodów, świateł, betonowej dżungli, mroku, kłutego latarniami około 17, jak dobrze pamiętam. Ale na tym się skończyło... chciałem ją zaprosić do siebie, odmówiła. Nalegałem, odmówiła.
Zapytałem, czy jutro się widzimy... może nawet to nie było pytanie, raczej chęć usłyszenia potwierdzenia wypowiedzianego przed chwilą stwierdzenia... usłyszałem to potwierdzenie... Ale usłyszałem, że spotykamy się u niej... w pewnym sensie zrozumiałem jej stanowisko... Trudno, zaraz już jutro, więc nie ma się czym przejmować...
24 stycznia 2005   Komentarze (3)
Chaos_angel | Blogi