Bez tytułu
średnio chłodno w te podobno ciepłe dni... jakiświatr sięwkrada przez nieuszczelnione okna... włączam telewizor...
pieprzą coś o polityce... PiS się kłóci z PO, PLR z PiS, a dokoła tego gdzieś jeszcze ta partia radia maryja.. zgroza...
potem pokazują jakąś mulacko-latynoską srakę z facetem chyba w pidżamie, stojących razem na jakiejś macie... ćwiczyć będą... baba pierdoli, że są na słonecznej majorce i będą ćwiczyć przywitanie słońca, czy inne takie gówno... jakieś ćwiczenie związane z jogą... jeszcze dodaje, że kurna pewnie też czują, to jest widzowie, tą atmosferę panującą tam i bankowo przyjdzie niedługo odprężęnie...
na trwam znowu klechy, katolce i inni pederaści gadająo Polsce, znowu tymi głosami a`la Radio Zet, że niby jest ok, będzie ok, jeśli tlko w wyborach wygra partia związana z DJ`em Rydzykiem i jego patronką Matką Boską zjedoczycielką odrodzonej Rzeczpospolitej...
wracam do książek i rzygać mi się chce tymi datami, miejscowościami, nazwiskami, sojuszami, pokojami, zawieszeniami broni, zmianami sojuszy, wojnami, sporami, mariażami, wpływami, traktatami, aneksami, wyzwoleniami, komunistami, socjalistami, rojalistami, jakobinami, purytanami, hugenotami, rzeziami, wygnaniami, Żydami, Polakami, Szwedami... lista się nie kończy... 2 książki zostały... ale chyba je przeglądnę tylko, pobadam obrazki i przerzucę się na repetytorium...
Kochanie było... o powodzie wczorajszego niespotkania nie dowiedziałem się.. ale że byla nadal smutna, chciałem się dowiedzieć o co chodzi. Niby nic... ale wreszcie się wywiedziałem. Chodziło o jej kosmki i inne bezgluteny. Podobno wcale nie jest dobrze... a jeśli nie jest dobrze, to kurwa nie ma możliwości, żeby było inaczej, jak źle. Czemu? A no podobno dlatego, że ten tydzień był podobno tragiczny, jeśli chodzi o Jej samopoczucie. Początek czerwca to Jej badania kontrolne... mają sprawdzić, czy kosmki się regenerują... dlaczego mam złe przeczucie...? I nie mówcie mi, że będzie dobrze... bo to akurat wiem. Tylko wkurwił mnie delikatnie Jej żart, żebym przyniósł Jej na grób kwiatki... ale mają to nie być róże, bo nie lubi i nie jakieś tam huj wie nie jakie typowo pogrzebowe... za bardzo nie słuchałem, bo już pierwsza część tego błyskotliwego dowcipu z serii maratonu uśmiechu do mnie nie trafiła...
Jutro też się nie spotykamy... wywiedziałem się jednak o powód, którym ma podobno być to, że teściowa, tj. Jej mama powiedziała, że chciałaby spędzić z Nią jeden dzień... ot tak, razem, matka z córką... Podobno mają wygonić samców, tj. teścia i szwagra z domu i spędzić ze sobą więcej czasu. Jestem za... ale to zasiewa we mnie jakieś nie za dobre myśli... Ciach.
A teraz pójdę opierdolę jakiegoś prosiaczka z sosem a`la gorczyca, pooglądam jakieś gówna w TV i... zobaczę.