• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 27 września 2005


Dziwnie jest. Wrócić, na nowo po części przyzwyczajać się do kiedyś znanych rzeczy... jakby przypominać sobie zapomniany częściowo sen. Ale jednak, to powraca. Dziw bierze, że nawet takie rzeczy jak pisanie czegokolwiek na klawiaturze sprawiało mi po przyjeździe lekki problem...
Jak było? Tak, pytanie często pada od znajomych. A co odpowiadam? Proste - długo. Prawie trzy miesiące na obczyźnie. Ktoś mi powiedział, że lekko zwalone wakacje. I prawda. Nauczyłem się tego i owego, poznałem troszkę więcej świata niż w mojej wsi zabitej dechami, gdzie nawet net nie dochodzi, poznałem kilku ludzi, naprawdę fascynujących i tak różnych jak niebo i ziemia, wreszcie troszkę języka.
I życia. Tam, gdzie byłem, dojrzewa się o wiele szybciej. Podejmuje się decyzje z zimną krwią, które tutaj, na miejscu wśród ludzi, których znam, zapewne okazałyby się katastrofalne w skutkach. Psychika jest sprawą indywidualną, często pęka, sypie się... obserwowałem wiele z takich przypadków. Poznawałem ludzi, którzy w nieznany dla mnie wtedy sposób naciskali innych i którzy sami byli naciskani. I tak, dotknąłem swojego dna. Podobno trzeba go dotknąć, żeby potem docenić to, czym się było i to, co się ma. Ja mam nadal to, co miałem. I jestem Jej za to wdzięczny. Wypiłem sporo z kielkicha mojego uczuciowego parteru i... jednak nie jestem z tego zadowolony.
Stało się jak się stało... może podświadomie chciałem, żeby do tego doszło...? Może nawet i chciałem, żeby Ona się o tym dowiedziała ode mnie? Może to był jakiś rodzaj testu...? Nie wiem do końca, ale tam, w tamtym środowisku, z tymi właśnie ludźmi, którzy tam byli, stałem się zupełnie inną osobą.
A tutaj? Kiedy przyjechałem...? Kojarzycie znak Yin i yang? Jeślibym porównał czerń z tym, co było niedawno i biel, którą można by nazwać to, co było przed wyjazdem, byłbym właśnie takim znakiem.
P.S. 8-9 początek moich pierwszych zajęć na Univerku w Białymstoku na prawie zaocznym.
Pozdrawiam.
27 września 2005   Komentarze (2)
Chaos_angel | Blogi