• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 11 października 2005


Bez tytułu

Zjazd... pierwszy, za mną. Całkiem niezły. Pierwszy dzień, sobota, fakt, długa. Ale jak na przekór - szybko zleciało. Pierwsze znajomości, żarty, spojrzenia... początki.
Ludzie mogą być, co prawda jest kilka osób rzeczywiście starszych, nawet tacy, którzy mogliby być moimi rodzicami, ale ponoć na naukę nigdy nie jest za późno... nawet jedna starsza babka chciała iść na starostę... niestety nie wybrali jej...
Drugi dzień był troszkę gorszy - wykłady ciągnęły się dłużej. Tym bardziej na prawie rzymskim. Długo, oj długo... no i angol mnie niczym miłym nie zaskoczył. Co prawda na próbnym teście byłem prawie najlepszy, ale babka okazała się mętna. Od razu podpisywanie jakichś śmiesznych rulesów, prawie jak gestapo. Szczerze - nie podoba mi się... ale trudno.
W White100ku miałem się spotkać z Martą. Zaprosiłem ją nawet, kiedy tylko przyjechałem. Nie chciałem, żeby pomyślała, że jej unikam, czy coś w tym stylu. Powiedziałem, że jeśli ma czas, niech wpada do mnie, pogadamy spokojnie sobie... odpowiedziała, że może wpadnie, że nie wie, czy będzie miała czas. Okazło się, że raczej nie miała... poza tym i tak tego dnia z kumplem, który dostał się na polibudę, zapiliśmy sobie. Biedaczek nie poszedł następnego dnia na ćwiczonka... a podobnoż obowiązkowe:P
Następne dni, licząc początek od złożenia prozpozycji spotkania, również w nic nie zaobfitowały. Potem okazało się, że Marta nie lubi mojej siostry i że ma za wiele wspomnień w tym pokoju. Mi nie chciało się wychodzić na jej dziesięć, może piętnaście minut, bo podobno więcej nie miała. Trudno. Idź więc do kolegi z roku na herbatę. Ja też stąd idę (czyt. gg - przyp. autora). Cześć. I tyle było po rozmowie. Delikatnie się wkurzyłem, ale to nic.
Przyjechałem do domku. Nie wiem dlaczego, ale zawsze jak przyjeżdżam do domu, strasznie mnie to denerwuje. Już na wstępie, jak jedziemy autobkiem do miasta, biora mnie lekkie nerwy. Jak lawa zbierająca się pod Wezuwiuszem. A potem jak trafiam do domu, szczególnie do babci... denerwuje mnie wszystko, szczególnie członkowie mojej rodziny. Są tak przewidywalni, aż do bólu. I wkurwiają mnie na potęgę ich cechy. Małomiasteczkowe. Mam nadzieję, że nimi nie nasiąknę. Wczoraj nawet opierdoliłem za coś matkę. Nie pamiętam za co...
Do tego pod koniec dnia, koło wieczorka, ciśnienie podniosło mi Kochanie. Próbuję teraz zrewidować swoje postrzeganie niektórych spraw. Chyba dla ochrony związku nie powinno się mówić drugiej osobie wszystkiego. Nie z chęci zatajenia jakiegoś złego faktu, ale zwyczajnie po to, żeby druga osoba nie musiała po dowiedzeniu się czegoś, bombardować się potem przekształceniami tej myśli... domyślać się, obmyślać, przekształcać, doklejać... aż wychodzi coś zupełnie innego niż myśl początkowa, która to zaczyna coś psuć... chyba nie powinienem być do końca szczerym z Kochaniem... Właściwie to mogło by być nawet dobre... Te wczorajsze pytania sprowadzają mnie do ponownego myślenia... czuję się, jakbym znowu był w Niemczech... te Jej SMSy mi to przypominają... i nie powiem - bolą. Właściwie to nie wiem skąd pomysł, żeby zadawać mi tego typu pytania... bolącego typu...
11 października 2005   Komentarze (6)
Chaos_angel | Blogi