Bez tytułu
Piszę specjalnie dla was, no bo dla kogo, chyba, że dla siebie, bo to niby mój blog i niby dla mnie... fakt, więc niech będzie suma summarum, że piszę to dla nas.
A co piszę? Wsio ołrajt. Nauka wchodzi wreszcie, ku mojemu ogólnemu rozradowaniu, w stan przyspieszania początkowego jednostajnie przyspieszonego z przyspieszeniem wprost proporcjonalnym do masy i odwrotnie proporcjonalnym do czegośtam...
Zgłębiam tajniki sooper wprost filozofii, matki nauk i innych bzdetów. Jakby nie patrzeć książeczka, której używam jest napisana całkiem przystępnie, nawet chłopaczki bystre niczym ogrodowe szlauchy pojmą jej treść. A przynajmniej tak wygląda pi pierwszych 100 stronach... autorstwa Strol(l)a i kogoś tam jeszcze... w książeczce jest koło 600 stron, a jak chwalebnie obadałem, przekładało ją 3 chłopów. Ja nie wiem jak oni dali radę... ale dali i dzięki nim mogę się uczyć! Cześć i chwała!
Co dała mi ta nauka...? Ta, jak na( )razie nie wiem, ale zauważyłem, że chyba jawnie jestem uzależniony od netu/kompa w sposób świadomy, nie taki, że każdy powtarza, że jestem, ja wiem i koło dupy mi to lata... widzę i jestem coraz głębiej tym skonsternowany. Walczyć trza i tyle. Ale powoli.
A co do wartości merytorycznej mojej nowej xiążeczki: całkiem fajna muszę przyznać. Choć jak myślę o jeszcze 500 stronach, wydaje mi się nieco mniej atrakcyjna w odbiorze; tak czy inaczej całkiem ciekawa sprawa poznawanie tych wszystkich śmiesznych teorii, sporo można się dowiedzieć o sobie, że jednak postępując tak czy siak nie jest się jakimś odosobnionym dziwolągiem - ba! - nawet wielcy uczeni tego świata opowiadali już o takich (w sensie naszych) zachowaniach, więc jednak wszystko jest z nami ok. Poza tym inni ludzie też to w jakimś stopniu i czasie aprobowali, więc nie ma się co przejmować. Moreover - a zresztą co ja się będę wywodzić... jak ktoś chce się dowiedzieć o czym rozmawiam, niech sam sięgnie po pozycję. W wolnej chwili myślę, że warto...
No, to chyba tyle. W ten weekend wyjazd, a raczej zjazd. Kolejny; niedobrze mi się robi, jak o nim myślę. Ale trudno, trza...
Pozdrawiam.