O aforyzmach słów kilka
Zauważyliście, że podróżując po blogowisku, na swojej drodze najczęściej natykacie się na aforyzmy różnego sortu...? Jak nie, to popatrzcie u mnie.. albo i nie patrzcie, były obecne w starym szablonie;) Zdarza się nawet tak, że pojawia się nowopowstały blog, na którym nie ma jeszcze notek, ale dawno już pojawił się na nim wystrój, a jako jego część - aforyzmy. Czyli maksymy, powiedzenia, pewnego rodzaju mądrości, wyrywki z książek, publikacji, ludzi przeważnie sławnych, wybitnych w jakichś dziedzinach. Przeważnie są uniwersalne w zastosowaniu i odbiorze.
Po co są...? Może to zwyczajnie wyrwane słowa, zdania, które w przypływie emocji pisze autor, może stworzone z premedytacją maksymy, mające czegoś uczyć ludzi...?
Nie wiem właściwie... ale nie podoba mi się wpływ, jaki takie aforyzmy mogą mieć i mają wpływ na ludzi... częstokroś spotykam się z tym, że w rozmowie (przeważnie internetowej, w normalnej mało kto o tym myśli) dana osoba używa aforyzmów. Czym są w tej chwili? Podkreśleniem stanowiska tej osoby? Potwierdzeniem słuszności uczuć i postaw, dzięki poparciu ze strony mądrego, sławnego człowieka, piszącego daną maksymę...? Jeśli tak jest - pół biedy. Gorzej wg mnie dzieje się, kiedy ktoś, chcąc podwyższyć poziom swojego ego, zaczyna (stara się) stosować się do poznawanych aforyzmów, w ten sposób, w jaki dziecko stosuje się do poleceń wydawanych przez rodziców. I nie było by w tym nic złego, gdyby nie tendencja ludzi, do przyswajania sobie znaczenia aforyzmów w negatywnym oddźwięku, typu nie ma miłości, wiara to tulko złudzenie, etc.
Dobrą stroną istnienia takich o to sobie aforyzmów jest to, że można do ich treści podejść z niejakim dystansem: pzeczytać, przemyśleć, odnieść do swojej sytuacji, odnieść do swojego charakteru, pomyśleć, czy sentencja ta zgadza się z nami i naszym zachowaniem, czy chcielibyśmy postępować w jej myśl bez naruszania dobrego samopoczucia naszego ja... Kiedy znajdujemy coś, co nam odpowiada, utwardza to nasz charakter, nasze przekonanie o słuszności naszych schematów wyborów; kiedy jednak nie widzimy zbieżności, pojawiają się automawycznie pytania skierowane do nas samych: dlaczego tak robię? dlaczego nie zachowuję się inaczej..?
I co z tego...? Właściwie to nic, denerwuje mnie tylko, jeśli ktoś swoje negatywne nastawienie argumentuje aforyzmami, które pogłębiają tylko złe samopoczucie.
Fakt faktem, że blogi wyglądają lepiej z aforyzmami...